Do domu brata Chaveza w Culiacan weszli dwaj napastnicy (trzeci stał na czatach). Jeden z nich miał broń i zażądał pieniędzy. Otrzymał pewną kwotę, lecz domagał się więcej. Kiedy Rafael Chavez Gonzalez odmówił, został zastrzelony.Legendarny pięściarz jest wstrząśnięty i wściekły. Wyjawił, że jakiś czas temu sam otrzymał od FBI informację, że ktoś może próbować porwać jego i jego córkę. Zwrócił się więc do władz Tijuany o pomoc, której jednak nie otrzymał. Nadmienił, że zna tożsamość podejrzanej osoby, lecz nie zamierza niczego ujawniać. "To ktoś, kto był w więzieniu, a teraz władze pozwalają mu, żeby chodził wolno. Ten człowiek okrada, porywa i zabija ludzi" - oświadczył.Wracając do zabójstwa brata, podkreślił, że "dzisiaj był to mój brat, a jutro mogę to być ja". Oznajmił, że ma dość fali przemocy, która zalewa Meksyk, i nieudolności służb. "Jako Meksykanie musimy się wszyscy zjednoczyć, aby z tym walczyć, bo wygląda na to, że w tym kraju nie ma rządu" - powiedział.W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2017 roku na terytorium Meksyku doszło do 9 916 morderstw. To o 30 procent więcej w porównaniu do analogicznego okresu sprzed roku, kiedy zabito 7 638 osoby.Chavez sięgał w trakcie swojej bogatej kariery po mistrzostwo świata w wagach super piórkowej, lekkiej i super lekkiej. Na zawodowym ringu wygrał 107 walk, w tym 86 wygrał przed czasem. Doznał tylko sześciu porażek, a dwa pojedynki zremisował.