- Po zwycięstwie nad Mannym otrzymywałem maile z pogróżkami, nawet śmiertelnymi. Obcy ludzie obrażali i poniżali mnie na ulicy, mówiąc, że nie jestem prawdziwym mistrzem. Był taki moment, że nie chciałem boksować, ani dalej żyć. Na szczęście wspierała mnie i z depresji wyrwała żona Monica (jego menedżerka - red.) - powiedział Bradley, który w czerwcu 2012 roku pokonał niejednogłośnie na punkty (115:113, 115:113, 113:115) Pacquiao, uważanego za najlepszego pięściarza na świecie bez podziału na kategorie. Od tego czasu amerykański pięściarz dwa razy skutecznie bronił pasa WBO, wygrywając - znów na punkty - z Rosjaninem Rusłanem Prowodnikowem i Meksykaninem Juanem Manuelem Marquezem. 30-letni Bradley jest niepokonany na zawodowych ringach, ma bilans 31-0. Pięć lat starszy Pacquiao (55-5-2), kongresman i bohater narodowy Filipin, ciężkie chwile przeżywał we wspomnianym 2012 roku. Przegrana z Bradleyem była jego pierwszą od siedmiu lat, a kilka miesięcy później nie sprostał też Marquezowi, ulegając mu przez nokaut. Wcześniej z tym przeciwnikiem boksował trzykrotnie - dwa razy wygrał, jeden pojedynek zremisował. Za rewanżową potyczkę Pacquiao ma zagwarantowane aż 20 mln dol., zaś Bradley - 6 mln. Dodatkowo ich konta zasilą wpływy ze sprzedaży tzw. płatnych transmisji (PPV). Przed dwoma laty wykupiło je ok. 900 tysięcy kibiców. Dla porównania, mistrz świata federacji WBA w wadze junior półśredniej Rosjanin Chabib Ałłachwerdijew otrzyma 250 tys. dol. za walkę z Amerykaninem Jessie Vargasem (90 tys. USD). Obaj jeszcze nie przegrali.