- Jestem pewny, że będę walczył o mistrzostwo świata, nikt mi nie wmówi, że nie zrealizuję swego sportowego celu w życiu. Kwestią czasu pozostaje, kiedy i z kim. Chciałbym z Hopkinsem, który jest - brzydko mówiąc - wybrykiem natury. Ma prawie 50 lat, a w tę sobotę będzie boksował o trzy pasy wagi półciężkiej (z Rosjaninem Siergiejem Kowaliowem - przyp. red). Może poczeka na mnie... To najbardziej niewygodny pięściarz, w niesamowity sposób potrafi zniwelować atuty każdego rywala - powiedział PAP 33-letni Kostecki.W czerwcu 2012 roku, tuż przed pojedynkiem z inną sławą zawodowych ringów Royem Jonesem Jr., rzeszowianin trafił do więzienia. W walce z zawodnikiem z USA zastąpił go Paweł Głażewski. Polak miał Jonesa Jr na "deskach", ale ostatecznie przegrał z nim w Łodzi na punkty. Obecnie Głażewski przygotowuje się do potyczki z Niemcem Juergenem Braehmerem o mistrzostwo świata WBA w kategorii półciężkiej, zaś Kostecki rozpoczyna ponowną wspinaczkę na szczyt. - Udowodnię, że spotkam się kiedyś z mocniejszym bokserem niż Braehmer i na większej gali. Głażewskiemu nie zazdroszczę, co więcej, trzymam kciuki, zresztą jak za każdego polskiego zawodnika. Ja idę inną drogą - w Arenie Kraków nie dam szans Sołdrze, od którego jestem zdecydowanie lepszy, a potem czekam na kolejne wyzwania. Oczywiście, w boksie wszystko możliwe, faworyci czasem zawodzą, ale w najczarniejszych snach nie widzę porażki z Andrzejem - dodał. Podczas pobytu w zakładach karnych Kostecki zmienił nie tylko wygląd (zapuścił włosy), ale też podejście do życia - przeszedł na wegetarianizm i medytuje. Uważa, że prowadzi zdrowy tryb życia, a "królem jest nie tylko w ringu, ale też w kuchni". - Za kratkami robiłem to wszystko, na co nie miałbym czasu na wolności. Sporo czytałem, także prac naukowych, testowałem różne rzeczy pod kątem odżywiania i treningu bokserskiego. Oczywiście, że więzienia nie polecam, bo nie byłem przy narodzinach mojego czwartego syna, nie widziałem jak dorastają starsi chłopcy, nie mogłem pomóc żonie. Ale ja tych 26 miesięcy na pewno nie zmarnowałem. Jeśli chodzi o boks, z nikim nie sparowałem, nikt mnie nie wyzywał na pojedynek. Nie starałem się bić w materac łóżka, bo przecież worka nie miałem. Nic z tych rzeczy. Wiedziałem, że to wszystko będę miał po powrocie na normalną salę treningową. Dlatego skupiłem się na czymś innym - przyznał podopieczny trenera Fiodora Łapina. Kostecki przekonuje, że między liny znów będzie wchodził "Dawid chcący urywać głowy rywalom", choć już bardziej cierpliwy i skoncentrowany. Dodaje, że pasa mistrza świata nie wywalczył Andrzej Fonfara, który w maju przegrał z Kanadyjczykiem Adonisem Stevensonem, ale on cel osiągnie. W przeszłości czempionami tej kategorii byli Dariusz Michalczewski i Tomasz Adamek, który w Krakowie w walce wieczoru spotka się z Arturem Szpilką. - Jestem zachłanny na wiedzę, dlatego z większą uwagą niż kiedyś słucham Łapina. Później analizuję to, co mi powiedział, wcielam w życie podczas sparingów. W przeszłości było tak, że mieliśmy taktykę na pojedynek, ale mijała pierwsza, druga runda i nic. Nie wychodziło, więc traciłem cierpliwość i zaczynał coś zmieniać. Brakowało mi konsekwencji. Wiem, że to już przeszłość, choć tak do końca to przekonam się w sobotę. Stylu nie zmienię, ale głowę będę miał chłodniejszą - ocenił. Kostecki zapewnił, że poza ringiem najlepiej czuje się w... sklepie spożywczym, gdzie godziny może spędzić przy półkach z rozmaitymi produktami. - Nie lubię zakupów odzieżowych, ale spożywcze - jak najbardziej. W ogóle wszystko mnie interesuje, co jest związane z nowinkami w zdrowej kuchni. Jeśli w składzie produktów jest tzw. chemia, nie wezmę tego do ust. Zbilansowana dieta sprawia, że czuję się znakomicie, jestem pełen werwy, mam zapał do pracy - dodał pięściarz.