Syn legendarnego Kostyi Tszyu jest już numerem jeden rankingu federacji WBO wagi junior średniej. Jego ambicje są coraz większe, a ci, którzy początkowo sceptycznie podchodzili do jego kariery, muszą uznać go już za naprawdę liczącego się gracza w limicie 69,85 kilograma. - Potrzebuję walk z tymi dużymi nazwiskami, bo wierzę, że mogę z nimi rywalizować jak równy z równym. Charlo pobił Hogana w siedem rund, ja zrobiłem to w pięć. Spodziewałem się, że poboksuję trochę dłużej, będę go łamał i skończę później, lecz już w trzeciej rundzie poczułem, że on mięknie. Koniec z walkami i rywalami z regionu, pora na walki z najlepszymi na świecie. Nie będę się śpieszył, choć czuję się już teraz na nich gotowy - mówi Tszyu. - Naszym kolejnym krokiem jest podbicie Ameryki. Tim bardzo szybko może stać się międzynarodową gwiazdą. Jestem przekonany, że w ciągu najbliższego roku zrobi się o nim bardzo głośno - dodaje Glen Jennings, menadżer Tszyu.