Historyczna gala na specjalnie wybudowanym stadionie w mieście Ad-Dirijja, gdzie jeszcze kilka miesięcy temu był pustynny piasek, ma spektakularną kartę walk. W czterech ostatnich starciach do ringu wejdą pięściarze wyłącznie wagi ciężkiej. Creme de la creme będzie walka wieczoru, w której dojdzie do wielkiego rewanżu o trzy pasy mistrza świata, pomiędzy obecnym mistrzem świata Andym Ruizem jr i zdetronizowanym Anthonym Joshuą. To starcie znów zapowiada się porywająco, bo nawet eksperci są podzieleni, typując zwycięzcę drugiej batalii. W gronie tuzów królewskiej kategorii wagowej znalazł się Mariusz Wach, który skrzyżuje rękawice ze znacznie młodszym Dillianem Whytem. Mimo serii porażek na koncie, pięściarz z Polski wciąż jest łakomym kąskiem dla czołówki, bo takiej odporności na ciosy nie ma praktycznie żaden inny zawodnik na świecie. W środę grupa Matchroom Boxing zorganizowała konferencję, podczas której pięściarze zabrali głos i stanęli twarzą w twarz. - Na pewno dam z siebie wszystko, zostawię mnóstwo zdrowia, ale wyjdę do ringu, żeby wygrać ten pojedynek - ogłosił 40-letni Wach. 31-letni Whyte już wcześniej zapowiadał, że w ringu zamierza być brutalny. Teraz znów wypowiadał się w podobnym tonie. - Zawsze wychodzę do ringu nastawiony na przemoc i z zamiarem skrzywdzenia rywala. Znam Mariusza, gość jest w porządku, ale gdy zabrzmi gong, będę chciał go skrzywdzić tak szybko i mocno, jak tylko się da - ogłosił "Porywacz Ciał" (pseudonim ringowy "The Body Snatcher"). Później pięściarze stanęli naprzeciwko siebie, ale o złej krwi nie było mowy. Spojrzenie twarzą w twarz miało bardzo sympatyczny przebieg, obaj się uśmiechali, a gdy Wach zadarł wzrok ku górze, Whyte zaczął przykucać. Następnie sportowcy podali sobie dłonie i odeszli w przeciwnym kierunku. AG