Powietkin (34-2-0, 24 KO) zaczął odważnie, licząc na wykorzystanie swojej groźnej broni - lewego sierpowego. Taka taktyka przyniosła efekty, bo w samej końcówce pierwszej rundy Joshua (22-0-0, 21 KO) dał się zaskoczyć. Rosjanin rozbił mu nos, co stało się szczególnie widoczne od początku drugiego starcia. Powietkin atakował szybko, zaś Brytyjczyk nie za bardzo mógł znaleźć sposób, aby przejąć inicjatywę. W takich opałach po dwóch rundach Joshua jeszcze nie był. Na początku trzeciej rundy rosyjski weteran wypuścił dwa-trzy mocne ciosy, które Joshua musiał odczuć, bo czuł się nadzwyczaj niepewnie. Jednocześnie jego sztab wykonał w narożniku dobrą pracę, tamując nieco krew z nosa. Widać jednak było, że Powietkin został do walki na Wembley bardzo dobrze przygotowany. Był dynamiczny, unikał ciosów rywala. Po chwili sytuacja się wyrównała, bo to Rosjanin został trafiony nad lewym okiem. Na rozbitym łuku brwiowym też pojawiła się krew. A Joshua odzyskał werwę, a przynajmniej poczuł się na ringu trochę pewniej. Choć Rosjanin prezentował się nadzwyczaj dobrze, nawet jeśli kilka jego ciosów nie doszło do celu. Po sześciu rundach wydawało się, że prowadzi na punkty. Generalnie - Powietkin w kolejnych rundach nie zmieniał taktyki, starał się schodzić szybko w półdystans i uderzać prawą ręką nad lewą ręką Joshuy. Kilka razy takie akcje zakończyły się powodzeniem. Próbował też podbródkowych, ale te rzadziej dochodziły celu. Doświadczony Rosjanin zaimponował odwagą i tym, że nie kalkulował. Dlatego do szóstej rundy walka była co najmniej remisowa z lekkim wskazaniem właśnie na pretendenta. I wtedy nastąpił decydujący atak Anthony’ego Joshuy. Seria piekielnie mocnych ciosów w siódmej rundzie tak zachwiała Powietkinem, że Rosjanin upadł. Prawy prosty, lewy sierpowy, jeszcze jeden prawy prosty... Na chwilę jeszcze wstał, ale stało się jasne, że ostateczna egzekucja jest tylko kwestią kilku sekund; że Brytyjczyk już złapał ofiarę i nie wypuści zwycięstwa z rąk. Po takiej serii Powietkin nie był już w stanie kontynuować walki, do jej przerwania rzucił się też trener 39-latka. Dla Rosjanina to druga porażka w zawodowej karierze. - Powietkin był naprawdę wymagającym rywalem - chwalił go Joshua po wygranej walce. A potem zapytał kibiców: - Kogo chcecie zobaczyć w kwietniu? Stadion Wembley odpowiedział ogromną wrzawą. Mistrz pewnie nie usłyszał dokładnej odpowiedzi, ale można zakładać, że fani chcieliby starcia z Deontayem Wilderem. Na razie jest od tego daleko. 1 grudnia Amerykanin walczy z innym Brytyjczykiem Tysonem Furym. RP, KIP