- To nie była żadna kontuzja. Słyszałem, że Harrison po prostu został znokautowany na sparingu - irytował się jeszcze przed walką Charlo. I cały upust swojej złości wyładował na Meksykaninie. Pierwsze trzy minuty rozpoznawcze. Działo się mało, a szeroko stojący na nogach Cota był trudny do trafienia. W drugiej odsłonie Amerykanin kilka razy "zerwał akcję", lecz jego ciosy mijały jeszcze wtedy o centymetry głowę przeciwnika. Ale w trzecim starciu załatwił sprawę. W wymianie w półdystansie Charlo trafił krótkim prawym sierpowym, posyłając oponenta na deski. Ten zdołał się podnieść na osiem, lecz wciąż był jeszcze mocno zraniony. Doświadczony arbiter Jay Nady puścił walkę i chyba popełnił błąd. Charlo doskoczył do zranionej ofiary, huknął akcją lewy-prawy, brutalnie nokautując Cotę. Teraz pora na rewanż z Harrisonem, który był na trybunach Mandalay Bay Resort & Casino w Las Vegas.