- Dlaczego miałbym czekać na walkę o tytuł mistrza świata, skoro tacy zawodnicy jak Eric Molina czy Dominic Breazeale boksowali już po dwa razy o tytuł? Przecież tych facetów, jak również im podobnych, nie można nawet porównać ze mną jeśli chodzi o rywali zostawionych na polu walki. Dokonałem dużo więcej niż oni. Byłem numerem jeden rankingu WBC, a to Breazeale został uznany za obowiązkowego challengera, pomimo iż był numerem trzy lub cztery. To szalone, dlatego nie zamierzam czekać dłużej - mówi Whyte, który w sobotę udanie zrewanżował się (TKO 4) Aleksandrowi Powietkinowi. Wygląda jednak na to, że Brytyjczyk poczeka jeszcze ponad rok na walkę o tytuł WBC. Wszystko dlatego, że zasiadający na tronie Tyson Fury (30-0-1, 21 KO) ma w planach dwie walki z Anthonym Joshuą (24-1, 22 KO) o tytuł absolutnego mistrza świata. Whyte - o czym sam mówi, mógłby na przeczekanie spotkać się z Trevorem Bryanem (21-0, 15 KO) bądź Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO). - Mogę nawet złamać nogę Joshui żeby tylko dostać walkę z Furym o pas WBC - żartuje Whyte.