W 2015 roku Piątkowska została mistrzynią Europy kategorii półśredniej, a niespełna rok później wywalczyła pas mistrzyni globu WBC w super półśredniej. Po długiej przerwie dwukrotnie obroniła tytuł w 2018 roku. Potem jeszcze stoczyła dwa pojedynki rankingowe, w tym w czerwcu - już w czasie pandemii koronawirusa - w Pałacu w Konarach, gdzie pokonała Karinę Kopińską. Na Mazurach jej rywalką będzie brązowa medalistka ME w kickboxingu 2018 Emilia Czerwińska. "Pozytywne jest to, że w ciągu kilku tygodni podczas pandemii stoczę już drugą walkę. Szukaliśmy silnej, zagranicznej rywalki z dobrym rekordem, jednak albo czekają na swoją szansę potyczki o mistrzostwo globu, albo oczekiwały zbyt dużych pieniędzy. I dlatego zamiast 10-rundowego pojedynku wieczoru w amfiteatrze w Augustowie, będę walczyła na dystansie 6 rund z Emilią Czerwińską, która ma tylko jedną zawodową walkę. Cieszę się, że mam z kim walczyć, ale profesjonalne pięściarstwo się zmienia i teraz po zwycięstwie nad znacznie niżej notowaną rywalką można spaść w rankingach, a tego bym nie chciała" - stwierdziła "Tygrysica" Piątkowska. W karierze tej zawodniczki było już kilka długich przerw, dlatego - jak przekonuje - chciałaby zachować rytm startowy, a najlepiej rozpocząć przygotowania do wyjazdu i występów w Stanach Zjednoczonych. "Koncentruję się na rywalizacji w wadze super lekkiej, do 63,5 kg, w której pasy należą do pięściarek związanych z Ameryką. Jessica McCaskill jest mistrzynią świata WBA i WBC, Mary McGee czempionką IBF, zaś Greczynka Christina Linardatou na amerykańskiej ziemi sięgnęła po trofeum WBO. Chciałabym, aby już była możliwość swobodnych podróży po świecie, a wówczas mogłabym znów starać się o mistrzostwo globu. Uważam, że najłatwiej byłoby doprowadzić do konfrontacji z McGee (27-3, 15 KO). Znacznie dłuższa kolejka, głównie ze względu na lepszy zarobek, jest do McCaskill. Już kilka miesięcy temu wybierałam się do USA, ale pandemia pokrzyżowała plany" - dodała Piątkowska.