Artur Szpilka, gdy w tarnowskim zakładzie karnym odcierpiał winy za pobicie, natychmiast wkroczył do wagi ciężkiej i początek miał piorunujący: 25 czerwca 2011 r. w Rzeszowie znokautował, i to w pierwszej rundzie, Ramiza Hadžiaganovicia z Bośni. Później pokonywał o wiele silniejszych wojowników, jak choćby dwukrotnie Mike'a Mollo, a szczytowym osiągnięciem było wypunktowanie Tomasza Adamka, w 2014 r. Waga ciężka nie wybacza błędów, dekoncentracji i opuszczonej gardy, które "Szpili" zdarzały się nierzadko. Najbardziej boleśnie przekonał się o tym w starciach z Deontayem Wilderem i Dereckiem Chisorą, które przegrał przez nokaut.26 października Szpilka znokautował po 95 sekundach faszyzującego polityka z Włoch - Fabia Tuiacha, ale zwycięstwo z tej klasy rywalem na niewiele się zdało. Pięściarz, rodem z Wieliczki, postanowił zbić wagę, by wrócić do kategorii junior ciężkiej.W październiku, podczas oficjalnego ważenia przed starciem z Tuiachem "Szpila" ważył 102,5 kg. Codziennie ciężko pracował, by wypocić zbędne kilogramy, na które składała się głównie tkanka tłuszczowa. Operacją "zbijanie wagi Szpilki" kierował jego dietetyk Jacek Feldman, który współpracuje m.in. z Fiodorem Czerkaszynem, Damianem Janikowski i Maciejem Sulęckim.Dzisiaj "Szpila" pochwalił się wagą 90,4 kg. W 47 dni zbił zatem 12 kg! To spory wyczyn! Teraz najważniejsze, by wraz z ubytkiem masy nie spadła moc uderzenia popularnego boksera i - co jeszcze ważniejsze, nie odbiło się to na jego zdrowiu. Jacek Feldman trzyma jednak rękę na pulsie i wie, co robi. Szpilka rzucił rękawicę Krzysztofowi Włodarczykowi, ale z przyczyn biznesowych, przynajmniej na razie, do takiej walki nie dojdzie.