36-latek trafił do kliniki niedługo po pojedynku, rezygnując z udziału w konferencji prasowej. Miała to być przezorna wizyta, ale badania wykazały, że stan pięściarza jest poważny, w związku z czym lekarze zdecydowali, że powinien zostać w szpitalu. Oznaki problemów Stiverne'a było widać już w trakcie walki. Jego promotor Don King zdradził, że w pewnym momencie otrzymał SMS-a od Larry'ego Holmesa, byłego mistrza wagi ciężkiej, który sugerował, aby w przerwach narożnik Kanadyjczyka polewał go wodą. - Okazuje się, że Holmes to bardzo mądry, czyniący właściwe obserwacje człowiek. Kiedy pojawiłem się w szpitalu, lekarze powiedzieli, że to niesamowite, że Stiverne w ogóle był w stanie stać. To wszystko tłumaczy jego postawę w ringu. Byłem zszokowany tym, jak walczył. To nie był ten sam zawodnik, który pokonywał Arreolę. Teraz wiemy dlaczego - stwierdził 83-letni promotor. Trener Stiverne'a Don House przyznał z kolei, że w trakcie przygotowań nie przywiązywał należytej wagi do odżywiania i uzupełniania płynów przez swojego pięściarza. Zapowiedział, że teraz to się zmieni i kolejne obozy Kanadyjczyka będą bardziej profesjonalne.