Teraz czeka już tylko na decyzję Witalija Kliczki (45-2, 41 KO) o kontynuowaniu bądź zakończeniu sportowej kariery, jednak do potyczki o pas WBC na pewno przystąpi. Z Kliczko lub z kimś innym. - To była dla mnie sprawa personalna. Chciałem udowodnić wielu ludziom, w tym również mediom zajmującym się naszą dyscypliną, że potrafię boksować. Bardzo ciężko na to pracowałem - stwierdził pięściarz z Haiti, a reprezentujący od dłuższego czasu barwy Kanady. - Kiedy musiałem, to się biłem, a jeśli nadarzała się okazja, wówczas boksowałem. Nawet lekkie uderzenie naruszały jego porozbijany nos. To wychodziło mi świetnie. Łącznie trenowałem do tego pojedynku aż dziewięć miesięcy i pomimo tych przenosin terminu, cały czas pozostawałem skoncentrowany tylko na nim. Powtarzałem sobie na każdym kroku, że jeśli teraz nie wykorzystam okazji, to odejdę z boksu - dodał Stiverne, który przy okazji uratował pozycję Dona Kinga jako promotora. - Przyjechaliśmy na teren wroga i pokonaliśmy go - powiedział King. Sławny promotor wdał się w sprzeczkę tuż po ogłoszeniu werdyktu z pracownikami ochrony i omal nie spadł z ringu po małych przepychankach, co uchwyciły kamery HBO. - Bermane walczył po prostu bezbłędnie. Teraz chcemy już tylko Kliczki - dodał sławny promotor.