W sobotę Włoch będzie walczył w Rzymie z Krzysztofem Włodarczykiem o zawodowy tytuł mistrza świata organizacji WBC w wadze junior ciężkiej. W latach 90. Bartnik, brązowy medalista olimpijski z Barcelony, cztery razy rywalizował z Fragomenim. "Po raz pierwszy boksowaliśmy w 1995 roku na turnieju w czeskim Usti nad Łabą. Po bardzo trudnym, wyrównanym pojedynku wygrałem z nim ćwierćfinałowy bój, a w półfinale przegrałem na punkty z legendarnym kubańskim pięściarzem Felixem Savonem" - powiedział PAP Bartnik. 41-letni Bartnik pokonał Fragomeniego również podczas zawodów w Rumunii. "Wygrywałem z nim w Konstancy i Bukareszcie. Przegrałem tylko raz, we włoskim Neapolu. Po dwóch rundach prowadziłem 6:0 na punkty, a później dostałem ostrzeżenie za trzymanie, dostałem punkt ujemny, do tego źle rozłożyłem siły i Fragomeni mnie zamęczył. Nieustępliwość i ofensywny styl to jego wielka broń" - przyznał Polak. Bartnik przestrzega przed lekceważeniem 40-letniego Fragomeniego. "Potrafi pięknie balansować ciałem, rotacje to jego domena. Już kiedyś w trakcie walk faulował, bił trochę barkiem, przytrzymywał. W pięściarstwie zawodowym osiągnął bardzo dużo, jest przecież mistrzem świata. Jestem zaskoczony, że aż tak mu się powiodło" - dodał. "Włodarczyk musi zwrócić uwagę na swoją pracę nóg, bardzo ważna będzie kondycja. Nie może nastawiać się na jedno mocne uderzenie, ale sporo wyprowadzać ciosów" - ocenił Bartnik, który w finale mistrzostw Polski w 2000 roku w Płońsku pokonał... młodziutkiego Włodarczyka (miał wtedy 18 lat). "Jeśli walka będzie wyrównana, na punkty Krzysiek jej we Włoszech nie wygra... W 8-9 rundzie musi pójść na całość" - powiedział ostatni z polskich medalistów igrzysk w boksie, który 13 czerwca kończy zawodową karierę. Pojedynek pożegnalny ma się odbyć na dziedzińcu zamku w Oleśnicy, czyli rodzinnego miasta Bartnika.