Mendez od samego początku był za wolny dla dobrze dysponowanego Kubańczyka, który dobrze walczył na dystans. Pod koniec drugiej rundy Barthelemy trafił podbródkowym i po raz pierwszy w karierze pięściarz z Dominikany wylądował na deskach. Zdołał wstać, jednak był mocno zamroczony. Kubańczyk ruszył do zmasowanego ataku i w ferworze walki nie usłyszał gongu kończącego rundę. Nokautujące uderzenia zostały zadane już podczas przerwy, jednak sędzia Peter Podgorski zaczął liczyć i ogłosił zwycięstwo Barthelemy'ego przez nokaut. Obóz Mendeza już zgłosił protest w sprawie werdyktu. To nie pierwsza kontrowersyjna wygrana w karierze Kubańczyka - równy rok temu na gali w Miami werdykt w walce z Arashem Usmanee zniesmaczył wszystkich kibiców i śmiało mógł być zaliczony do jednego z największych "wałków" roku 2013.