Na wstępie Artur - co już jest chyba sporym krokiem naprzód, przeprosił kolegów po fachu, których wcześniej czasem krytykował. - Człowiek uczy się na błędach i sam się przekonałem o tym, że czasem głowa może się po prostu zablokować. Zapomniałem nagle jak boksować i jak wyprowadzać ciosy. Przed walką miałem jakieś dziwne myśli, nie mogłem spać, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzało. Trochę też lekceważyłem Adama i może dlatego mnie coś trochę pokarało - przyznał szczerze Artur. - To trudne chwile, mam jednak nadzieję, że wrócę i dostanę kiedyś rewanż z Adamem. Ale te słowa kieruję przede wszystkim do Andrzeja Gołoty, Mariusza Wacha i innych chłopaków, którym zarzucałem, że nie mieli jaj w niektórych sytuacjach - dodał "Szpila". Przypomnijmy, że według Andrzeja Wasilewskiego - promotora Szpilki, były pretendent do pasa WBC wagi ciężkiej, do końca roku stoczy jeszcze dwie walki. Pisaliśmy o tym więcej <a href="http://sport.interia.pl/boks/news-artur-szpilka-stoczy-dwie-walki-w-polsce-jeszcze-w-tym-roku,nId,2423457" target="_blank">TUTAJ</a>.