- To jest paranoja. Szpilka jeszcze dobrze nie zszedł z ringu, a Main Events już mu proponuje "odbudowę" i walkę z Amirem Mansourem - napisał komentator Polsatu, który był obecny w Madison Square Garden Theater na gali z udziałem "Szpili". W konfrontacji z Bryantem Jenningsem 24-letni pięściarz z Wieliczki zostawił w ringu serce, ale zabrakło umiejętności, żeby zaskoczyć faworyzowanego Amerykanina. Dobrze dysponowany rywal zwyciężył przez techniczny nokaut w 10. rundzie zadając Szpilce pierwszą porażkę w zawodowej karierze. Po takim niepowodzeniu normą jest, że bokserzy następny pojedynek toczą na "przetarcie", ze znacznie słabszym rywalem. Tymczasem grupa promotorska Main Events chciałaby wykorzystać popularność "Szpili" i zestawić go z niebezpiecznym Mansourem. Propozycję grupy znanej m.in. ze współpracy z Tomaszem Adamkiem należy potraktować jedynie jako ciekawostkę. Szpilka po walce z Jenningsem przyznał, że nie jest jeszcze gotowy na wielkie wyzwania. Mansour (20-0, 15 KO) mógłby się okazać jeszcze trudniejszym rywalem niż Jennings. - Muszę teraz odpocząć, przemyśleć wszystko i dać się prowadzić promotorom - powiedział tuż po zejściu z ringu "Szpila". Na Facebooku dodał, że wróci silniejszy, a Jennings pokazał mu, jak wiele musi się jeszcze nauczyć. Najbliższe lekcje bokserskiego abecadła nie mogą zatem zakładać walki z rywalem pokroju Mansoura.