- Cios w skroń sprawił, że byłem wstrząśnięty. Chciałem przeboksować kilka rund i wrócić do gry, ale lepszy tego dnia zwyciężył. Wyrazy uznania dla Ruiza, a ja robię dalej swoje. Byłem tak pewny siebie, że nie chciałem nawet zapisu o rewanżu. Ale był w kontrakcie i zrobimy to ponownie. Tym razem pobiję go i odzyskam swoje pasy. Miałem już w życiu dużo gorsze chwile niż ta i wracałem. Taki jest boks - uspokaja swoich kibiców AJ. - W kontrakcie był zapis natychmiastowego rewanżu i zrobimy go na przełomie listopada i grudnia w Wielkiej Brytanii. Anthony ma serce lwa i wróci jeszcze silniejszy niż do tej pory. Jedyny plus jest taki, że przynajmniej znamy już kolejnego rywala Anthony'ego, bo na pewno skorzystamy z prawa do tego rewanżu - powiedział promotor Eddie Hearn. - Nie będziemy się bezsensownie tłumaczyć, gdyż AJ miał znakomity obóz i omijały go kontuzje. Po prostu tego dnia był gorszy. To będzie go jakiś czas zjadało od środka, lecz jutro też jest dzień. Wielcy zawodnicy wracali po porażkach. I to wracali jeszcze mocniejsi. Być może Anthony potrzebował takiej porażki? Zobaczymy. Przed nim rewanż z Ruizem, który musi wygrać. Ale już teraz widzę, że ma w głowie tylko jedno. On chce odzyskać swoje tytuły - przekonuje Hearn. I odrzuca oskarżenia, że jego zawodnik po prostu się poddał. - On po ciosie w trzeciej rundzie na skroń tak naprawdę nie wrócił już do gry. Nie pamięta nawet, co było potem. Po ostatnim nokdaunie sędzia spytał go, czy chce kontynuować pojedynek i AJ odpowiedział "Tak". Potem arbiter spytał, czy czuje się dobrze i Anthony znów odparł "Tak". Niestety wciąż trzymał się lin i dlatego sędzia zatrzymał walkę. Nikt nie ma do niego pretensji. Anthony nie puszczał lin żeby najzwyczajniej się nie przewrócić. On nigdy się sam nie podda. Jeśli Joshua wróci i zrewanżuje się Ruizowi, będzie jeszcze większą gwiazdą niż był wcześniej - dodał promotor byłego już mistrza. - Zrobiłem krok w tył i teraz muszę wrócić. To część tej podróży. Chcę tego rewanżu na sto procent - zakończył Joshua.