Mistrz olimpijski właśnie Fury'ego wskazał, gdy zapytano go, jakiego rywala by sobie zakontraktował, gdyby był promotorem samego siebie."Wybrałbym Tysona, bo to byłaby wielka walka. Fury dobrze się sprzedaje w telewizji. Ludzie chcieliby to zobaczyć, więc pojedynek ten nie wymagałby dużej promocji. Mam oczywiście czas na Fury'ego. On ciężko pracował, ma już ugruntowaną pozycję i walczy na poziomie mistrzowskim. To byłaby dla mnie bardzo trudna walka, bo on ma znacznie większe doświadczenie. Myślę jednak, że byłbym w stanie wygrać. A jeżeli nadal będę się rozwijać w takim tempie, w ciągu roku czy półtora wygrałbym dużo łatwiej niż obecnie" - powiedział AJ.Zestawienie Fury-Joshua byłoby ciekawe w ringu, ale i poza nim. Brytyjczycy bardzo różnią się osobowością - Tyson jest wygadany i znany z kontrowersyjnych opinii i nie mniej kontrowersyjnego sposobu ich wyrażania, podczas gdy Joshua cechuje się spokojnym usposobieniem. Zdaniem niektórych jest wręcz za miły jak na boksera."Trzeba być sobą. W ringu urwę ci głowę. To czas walki, nie ma tam miejsca na bycie miłym. Wiem, kiedy należy włączyć, a kiedy wyłączyć pstryczek. Dalej jestem sobą, ale jestem w trybie walki. Po wszystkim uścisnę rywalowi dłoń jak dżentelmen" - skomentował bokser z Watfordu.Kolejne walki Joshua stoczy 18 lipca i 12 września. Choć chce już dużych nazwisk, pozostaje pokorny. "Zawsze traktuję siebie jak pretendenta. Nie uznaję siebie za nikogo wyjątkowego. Muszę udowodnić swoją wartość. Nad nikim na razie nie stoję" - stwierdził.