Joshua 10 grudnia w drugiej obronie pasa spotka się w Manchesterze z Erikiem Moliną (25-3, 19 KO). Potem - prawdopodobnie 20 maja, ma skrzyżować rękawice z Władimirem Kliczką (64-4, 53 KO) i wtedy do zgarnięcia będzie również tytuł w wersji WBA. Dopiero wtedy przyjdzie czas na ewentualną konfrontację z Ortizem. - Starcie z Ortizem byłoby dla mnie po prostu kolejną walką. Tak ja to widzę. Nie miałbym z tym żadnego problemu. Mam nadzieję, że pokonam teraz Molinę, potem rozprawię się z Kliczką, a wtedy będę mógł zaboksować właśnie z nim. Taki pojedynek to jeden z moich priorytetów - przekonuje mistrz olimpijski sprzed czterech lat. - Lubię mierzyć się z mańkutami. Mam mocną prawą rękę, którą mogę atakować zawodnika leworęcznego na korpus bądź bezpośrednio na głowę. Ewentualne spotkanie z Ortizem to dobre wyzwanie i dobre nazwisko w rekordzie. Zanim jednak będę myślał o Kliczce oraz Ortizie, skupiam się przede wszystkim na Molinie - zapewnia Joshua. Ortiz w najbliższą sobotę stanie w szranki z Malikiem Scottem (38-2-1, 13 KO) podczas gali w Monte Carlo.