Fury stwierdził niedawno, że jeśli nie dojdzie do jego starcia z rodakiem, to powtórzy się sytuacja z lat 90., gdy cały świat czekał na konfrontację Lennoxa Lewisa z Riddickiem Bowe'em, ale... się nie doczekał. - Nasz pojedynek bez cienia wątpliwości jest obecnie największą walką do zrobienia w całym boksie zawodowym - przekonuje Fury. Joshua ma jasno sprecyzowane plany. Jeśli do 2 grudnia uda się doprowadzić do rewanżu z Władymirem Kliczką (64-5, 53 KO), to najpierw spotka się z nim, a w przyszłym roku z Kubratem Pulewem (25-1, 13 KO), którego narzuca federacja IBF. Do końca roku prawdopodobnie między linami powinien również zameldować się Fury. AJ bardzo chętnie sprawdziłby się ze swoim rodakiem. - Staram się słuchać głosu ludu i jeśli kibice chcą jakiejś walki, to ja chcę im ją dać. Fury robi sporo szumu i jasno dał do zrozumienia, że chce się ze mną bić. Jeśli więc wróci, na pewno będę zainteresowany takim pojedynkiem - mówi Joshua, mistrz WBA/IBF. - Kibice chcą tej walki, tak więc Fury jest na samej górze mojej listy życzeń. Jeśli chodzi o rynek międzynarodowy, najchętniej zmierzyłbym się z Deontayem Wilderem w unifikacji trzech pasów, ale jeśli chodzi o rynek brytyjski, to numerem jeden jest właśnie Tyson - kontynuował Joshua. Gdzie mogłoby dojść do rewanżu z Kliczką? W grę wchodzi wielki stadion z Cardiff, ale również Nigeria oraz Dubaj. - Cardiff to dobra opcja. Będę trenował u siebie, żadnych zmian czasowych. Afryka ma swój prestiż przez wzgląd na stare walki Alego i Foremana - zakończył AJ.