- Jeśli on zechce się pobić, tym lepiej dla mnie. Chcę wywierać na nim presję, naciskać, bić po dole i łamać minutę po minucie, bardziej mentalnie niż fizycznie. To przecież na nim spoczywa cała presja i sprawdzimy, w jakim jest miejscu. Ja już przecież sprawiłem niespodziankę i spełniłem swoje marzenia, presja opinii publicznej spoczywa na nim. Nie znaczy to jednak, iż odpuszczę i nie postaram się o drugą wygraną. Tak jak kiedyś powiedział Mike Tyson, każdy ma plan, dopóki nie dostanie pierwszego ciosu. A moje walki pokazują, że jeśli ktoś próbuje mnie znokautować, to łamię takich rywali jeszcze szybciej. W pierwszym pojedynku jeden cios zmienił wszystko. Tym razem będzie pewnie nieco inaczej, lecz dzięki temu będę miał okazję bardziej wyeksponować swoje umiejętności i talent - kontynuował "Niszczyciel".- Styl robi walkę, a Joshua nie lubi takich zawodników jak ja, czyli niskich i wchodzących w półdystans. Mały facet, który wywiera na nim presję, to raczej nie jest to, co on lubi i z czym dobrze się czuje. Kiedy on uderzał jednym ciosem, ja odpowiadałem całą serią. Joshua spotkał się z czymś takim po raz pierwszy w karierze. Zawsze powtarzałem, że trójki Joshua, Fury i Wilder najbardziej chciałbym zmierzyć się właśnie z Joshuą. Wszystko przez jego styl, a jak wiemy styl robi walkę. Jego sposób boksowania jest dla mnie idealny - nie ukrywa pierwszy w historii meksykański mistrz wszechwag.- Życie moje, ale również żony i dzieci zmieniło się na lepsze, więc uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. I nie chcę tego tracić. Tym razem miałem dłuższe przygotowania i wierzę, iż mamy przygotowany dobry plan taktyczny. On zechce utrzymać mnie lewym prostym z daleka od siebie, ale zrobię wszystko żeby zwyciężyć po raz drugi. Stworzyłem swoją historię w Nowym Jorku i chcę ją tworzyć dalej, tylko tym razem w Arabii Saudyjskiej. Nie lubię zapowiadać nokautów, ale jeśli tylko pojawi się taka szansa, to ją wykorzystam. Te moje pasy są piękne i ciężko pracowałem, żeby nie musieć ich oddawać - zakończył Ruiz Jr.