Łatwo nie było. Po pięciu rundach Lee przegrywał u wszystkich sędziów, ale w szóstej odsłonie prawy sierpowy odmienił losy walki i Rosjanin Matt Korobow (24-1, 14 KO) został zastopowany. Gdy w 2012 roku Andy został rozbity przez Julio Cesara Chaveza Juniora, wydawało się, że to koniec jego marzeń o mistrzowskim pasie. Od tego czasu Lee sporo eksperymentował, wypadał raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze zwyciężał. W starciu z Korobowem, podobnie jak w czerwcowym pojedynku z Johnem Jacksonem, Irlandczyk był gorszy od przeciwnika, ale swoim firmowym ciosem zmienił wszystko w jednej chwili. - Dedykuję tę walkę człowiekowi, który mnie stworzył - Emanuelowi Stewardowi - powiedział zwycięski "Irish", w którego narożniku stał Adam Booth, twórca sukcesów Davida Haye'a. Załamany Korobow nie potrafił wytłumaczyć, co się stało. Wydawało się, że kontroluje przebieg walki, kiedy nadział się na perfekcyjny prawy sierpowy, który zamienił jego nogi w galaretę. Lee poczuł krew i natychmiast doskoczył do zranionej ofiary, zarzucając ją od razu gradem ciosem i zmuszając sędziego do przerwania pojedynku. - Jeszcze nigdy nie byłem zraniony. Oberwałem i nie mogłem dojść do siebie - tłumaczył się pokonany, dwukrotny amatorski mistrz świata.