Już początek pokazał, jak ten pojedynek będzie wyglądał. Być może silniejszy fizycznie Łotysz koncentrował się na mocnych sierpach, tymczasem bardziej lotny i lepiej poukładany technicznie Ukrainiec tańczył i po prostu wyrzucał z siebie luźnie ciosy. Szczególnie prawy jab musiał przeszkadzać rywalowi, bo używał go niczym karabin maszynowy. Nieustannie. W końcówce trzeciej rundy po przypadkowym zderzeniu głowami Usykowi pękł łuk brwiowy, ale narożnikowi udało się uporać z tą kontuzją. Czwarta runda okraszona znakomitymi wymianami po obu stronach. Równo z gongiem kończącym piąte starcie mistrz WBO trafił lewym podbródkowym. W siódmym strzelił z kolei długim lewym sierpowym przy linach, po czym ponowił akcję i poprawił jeszcze kilkoma lżejszymi uderzeniami.Przewaga Usyka powiększyła się w dziewiątej odsłonie, jednak Briedis uratował się mocnym prawym podbródkowym, jakim ostudził na moment zapędy przeciwnika. W dziesiątym oraz jedenastym starciu trwało obustronne bombardowanie. Optycznie wyglądało to w miarę równo, ale obie odsłony tak naprawdę nie można było nie dać Ukraińcowi. Do ostatniej rundy Usyk wyszedł z zamiarem przypieczętowania sukcesu. Półtora minuty obijał Briedisa, jednak zagapił się na moment, zainkasował bardzo mocny prawy sierpowy w okolice skroni i wydawało się nawet przez moment, że jest lekko zraniony. Szybko jednak wrócił do siebie i w ostatnich sekundach znów rzucał ciosami niczym z karabinu maszynowego.Po ostatnim gongu obaj pięściarze otrzymali zasłużone, gromkie brawa. A sędziowie, jak się okazało, byli trochę pomocni. Jeden z nich wytypował remis 114:114, a dwaj pozostali wskazali co prawda na Usyka, lecz tylko w stosunku 115:113. Ale to nieważne. Najważniejsze, że wygrał piękny boks i rzeczywiście ten, który powinien zwyciężyć.Usyk za tydzień pozna rywala na wielki finał. Murat Gasijew i Yunier Dorticos również z pewnością nie oddadzą łatwo skóry.