- Mam dwa pragnienia. Po pierwsze, chcę najpierw odzyskać tytuł mistrza świata wagi ciężkiej, a potem pozostanie już tylko rewanż z Kliczką za moją jedyną porażkę w karierze - dodał Rosjanin, w przeszłości mistrz olimpijski, który wczoraj wieczorem efektownie znokautował Niemca w siódmym starciu pojedynku w Moskwie, zdobywając wakujący pas WBC International. To był udany powrót po październikowym laniu z rąk Władimira Kliczki. Bo choć Sasza poległ wtedy na punkty, to był kilka razy liczony i w zasadzie ani razu nie zagroził Ukraińcowi. Teraz jednak z <a href="http://www.bokser.org/content/2014/05/29/142800/index.jsp">nowym szkoleniowcem</a> w narożniku wszystko ma wyglądać inaczej. - Naturalnie jestem zadowolony ze zwycięstwa, lecz żeby myśleć o mistrzostwie trzeba będzie pokonać kogoś jeszcze mocniejszego - nie ukrywa Powietkin. - Mam za sobą przyjazny zespół ludzi. Ważne jest, że wszyscy mówią tym samym językiem i chciałbym kontynuować współpracę z Iwanem Kirpą jako moim trenerem. Ćwiczyliśmy sporo nad poprawieniem obrony, a także bicie więcej kombinacjami. Jedna z nich przyniosła mi zwycięstwo nad Charrem - przyznał Rosjanin. - Iwan prosił w narożniku, bym nieco się zrelaksował i bił kombinacjami, a ja się stosowałem do jego wskazówek. Dodatkowo poddałem się trzymiesięcznej diecie. To już nie były frytki, tylko gotowane na parze warzywa i owoce. Jestem gotowy do dalszej ciężkiej pracy - dodał Powietkin.