Wspólnie z promotorem Ziggym Rozalskim, Adamek na krótko przyjechał do Polski. We wtorek spotkał się z dziennikarzami w Warszawie, w planach ma wypad do Zakopanego, a w piątek (13 marca) zaplanowana jest uroczysta kolacja w rodzinnej miejscowości sportowca - Gilowicach. Biesiada ma być połączona z dziesiątą rocznicą jego debiutu na zawodowych ringach. Niespełna dwa tygodnie temu Adamek obronił pas IBF, wygrywając z Newark w ósmej rundzie z Amerykaninem Jonathonem Banksem. Zaraz po pojedynku pojawiły się informacje, że kolejnym rywalem Polaka mogą być legendarni Hopkins i Holyfield, nie mniej sławny Andrzej Gołota, a ostatnio pojawiło się nazwisko Niemca Marco Hucka. - Wybiorę najlepszą ofertę nie tylko pod względem sportowym, ale i biznesowym. Nie ukrywam, że chcę zarobić na całe życie. Dlatego boksuję dość często, bo jestem zdrowy, nie dostawałem zbyt wielu silnych ciosów w głowę, a nie zamierzam pojawiać się w ringu do 40. roku życia - powiedział Adamek, który niebawem ma zadebiutować w ...grze komputerowej. Dwukrotny mistrz świata (wcześniej był czempionem WBC w kategorii półciężkiej) przyznał, że zarezerwowane są dwa terminy na najbliższą walkę - pod koniec maja (28 lub 29) we Wrocławiu lub na początku czerwca w Newark. - Niebawem zostanie podpisany kontrakt, a oczywiście ostateczne słowo należy do Tomka. Najbardziej atrakcyjnym przeciwnikiem byłby legendarny, 44-letni Hopkins, który ostatnio wręcz ośmieszył Kelly Pavlika. Natomiast walkę z Gołotą zaproponował Zygmunt Solorz (Solorz-Żak jest właścicielem telewizji Polsat, która pokazuje pojedynki i Adamka, i Gołoty - PAP) - powiedział promotor Adamka, Rozalski. - Każdy bokser jest wymagający, bo ma ręce i zadaje ciosy. Jestem gotowy też na potyczki z Hopkinsem, Holyfieldem, Gołotą, Krzysztofem Włodarczykiem i każdym innym pięściarzem. Mogę boksować wszędzie na świecie - oświadczył Adamek. - Hopkins nie jest tak wymagający jak Holyfield, ale obaj są w zasięgu Adamka - uważa trener mistrza świata, Andrzej Gmitruk. W wadze junior ciężkiej Adamek na pewno nie rywalizowałby z Holyfieldem czy Gołotą, bo to zawodnicy kat. ciężkiej. "Moja naturalna waga wynosi 94-95 kg, więc już jestem w wadze ciężkiej. Nie ma mowy abym zszedł do półciężkiej. Męczyłem się przez osiem- dziewięć lat i wystarczy. A możliwe, że kiedyś przeniosę się do najwyższej. Byłbym w stanie skonfrontować umiejętności z bokserami do 100 kg. Na sparingach z takimi radzę sobie" - stwierdził mistrz świata IBF. - Pojedynki z braćmi Kliczko (Witalij i Władimir) czy Nikołajem Wałujewem nie wchodzą w grę, bo są za wysocy - dodał Rozalski, który pod jeden z warszawskich hoteli zajechał potężnym, żółtym hummerem. Tym autem będzie podróżował z Adamkiem po Polsce. - W piątek odbędzie się uroczysta kolacja w rodzinnych Gilowicach. Na pewno zjem kwaśnicę, poza tym od ponad roku nie miałem w ustach golonki. W biesiadzie weźmie udział około 80 osób. Będę mógł nacieszyć się sukcesem w gronie najbliższych - mamy, sióstr i innych bliskich osób. Żona z córkami zostały w Stanach Zjednoczonych, gdzie od siedmiu miesięcy mieszkam. Bilet powrotny mam wykupiony na 21 marca, ale być może wrócę wcześniej - wyjaśnił Adamek. Pięściarz zdaje sobie sprawę, że karierę bokserską będzie kontynuował za oceanem. - Dobrze czujemy się w USA, córki chodzą do szkoły katolickiej i widzę, że im się podoba. Trochę obawiam się, że za parę lat nie będą chciały wracać do Polski - stwierdził.