W sobotę w walce wieczoru Polsat Boxing Night Tomasz Adamek przegrał przez nokaut z Erikiem Moliną. Polski bokser padł na deski po mocnym prawym w ostatniej sekundzie 10. rundy. Po zakończeniu gali rozgorzała dyskusja, czy sędzia Leszek Jankowiak nie popełnił błędu. Wielu ekspertów uważa, że powinien Adamka odesłać do narożnika, bo "Góral" wstał dość szybko. Zdaniem uczestników poniedziałkowego programu "Puncher" (m.in. Mateusz Borek i Janusz Pindera) sędzia liczył zbyt szybko i według wytycznych IBF powinien to robić zdecydowanie wolniej. Według uczestników programu, gdy doliczył do "10" i przerwał walkę, trwała właśnie siódma sekunda prawidłowego liczenia. W tym czasie Adamek wstał i powinien zostać odesłany do narożnika. Przez 60 sekund przerwy, Adamek i jego sztab mogli podjąć decyzję, czy po tak mocnym ciosie walczyć dalej, czy nie. Takiej szansy nie dostał, choć wcześniej pokazał kawał dobrego boksu. Inna sprawa, że w studio Polsatu nie było sędziego Jankowiaka, który nie miał możliwości wytłumaczenia się ze swojej decyzji, która być może bardzo wpłynęła na przebieg sobotniego pojedynku. Fakty są jednak takie, że Adamek zakończył karierę. - Sport jest dla zwycięzców. Trzeba odejść - stwierdził przed kamerami Polsatu.