Okres dzielący go od pojedynku z Amerykaninem pochodzenia meksykańskiego 3 sierpnia w Barclays Center polski pięściarz wykorzystuje na ostatnie sparingi. Następny tydzień przeznaczy na regenerację, odpoczywanie. W czasie spotkania w polskiej restauracji Amber Steak House połączonego z konferencją prasową mówił, że w przygotowaniach przykładał się zwłaszcza do doskonalenia uników przed ciosami. Zaprzeczył, jakoby miał specjalny plan walki. - Będę robił to, co zawsze. Będę szedł do przodu i szukał nokautu - powiedział. Pytany, czy odpowiada mu styl walki przeciwnika odparł, że będzie to ciekawe przede wszystkim dla kibiców. - Obaj idziemy do przodu, będziemy się bić i będzie to na pewno dla publiczności fajna walka - zapowiadał. Szczególną uwagę, tłumaczył, będzie musiał zwracać na ciosy podbródkowe Arreoli i strzec się jego prawej ręki. Określił to jako najlepszą broń rywala. - Wychowałem się na nim, oglądałem jego walki, kiedy jeszcze byłem młodszym chłopakiem. Myślę, że tę walkę wygram i będzie to dobry boks - przekonywał. Jak przyznał fakt, że pojedynek odbędzie się w mogącym pomieścić do 19 tys. widzów Barclays Center na Brooklynie ma dla niego znaczenie. - Wychowałem się na Greenpoincie, jest to jakby mój drugi dom. Walka w Barclays Center będzie już moją dziewiątą w tej sali i lubię tam walczyć - podkreślił. Zdaniem Kownackiego do odniesienia sukcesu jest niezbędna przede wszystkim ciężka praca i koncentracja. - Dzień w dzień zamiast leżeć w łóżku trzeba biegać. Trzeba się też dobrze się odżywiać - dodał. Doping widowni uznał za bardzo istotny. Mobilizuje go, żeby dać jeszcze więcej z siebie. Nie chciał natomiast wypowiadać się na temat dalszego etapu swojej kariery. - Na razie muszę się skupić na walce 3 sierpnia. Nie mogę tego lekceważyć. Muszę wygrać, a dopiero później będę myślał co dalej - powiedział Kownacki. Przyznał, że ma bardzo niewielki wpływ na wybór przeciwników. Uzależniał to od decyzji promotorów. Akcentował, że najbardziej motywuje go rodzina. - Syn jeszcze jest w brzuszku. Przyjdzie na świat 2 sierpnia i na to czekam - mówił z przejęciem. W wypełnionej szczelnie polskimi i amerykańskimi fanami restauracji pięściarz rozmawiał, rozdawał autografy i fotografował się z swoimi entuzjastami. Kroił też ogromny okolicznościowy tort z zapowiedzią pojedynku i zdjęciami obu sportowców. Karen Naranjo mówiła, że od dawna ogląda walki Polaka, bo pracuje w Barclays Center. Jej zdaniem jest on bardzo twardym bokserem. - Jest bojownikiem, jest mocno zbudowany i ma też silny charakter. Radzi sobie bardzo dobrze - oceniła. Przewidywała, że walka będzie bardzo dobra, ponieważ twardzi są obydwaj zawodnicy, przez co pojedynek stanie się tym ciekawszy. Zauważyła, że w Ameryce boksem zainteresowanych jest wiele kobiet, chociaż jeszcze nie tak wiele, jak można by oczekiwać. O swej fascynacji boksem, zwłaszcza na tle profesjonalnym, mówiła fotografka Zosia Żeleska-Bobrowski. Uznała, że jest to jedna z najtrudniejszych dziedzin do fotografowania. - Zastanawia mnie, jak wówczas, kiedy jeszcze były klisze ludzie potrafili uchwycić odpowiedni moment. Teraz mammy możliwość strzelania i strzelania, ale mimo wszystko złapać ten moment jest bardzo trudno - wskazała. Wyjaśniła, że trzeba to przewidzieć w zasadzie jeszcze przed ciosem, zanim zostanie wyprowadzony. - Jest to dla mnie wyzwanie, sprawdzian czy to potrafię. Chcę sobie udowodnić, czy jestem wystarczająco szybka - dodała. Jeden z fanów polskiego boksera, Grzegorz Fryc podkreślił, że Polonia jest dumna z Adama Kownackiego. - Jest to nasz człowiek i Polonia go bardzo kocha - zaznaczył. - To chłopak, który się wychował wśród nas na Greenpoincie, dokładnie na ulicy, na której właśnie jesteśmy (Nassau Avenue - przyp. PAP). Dlatego mamy z nim dużo większy związek niż z innymi polskimi bokserami, którzy tutaj przyjeżdżali i później się amerykanizowali udając, że są z Polonii - zauważył. W jego opinii Kownacki jest w tym momencie jedyną nadzieją Polonii w boksie. Nie ma nikogo z Polaków, kto mógłby z nim teraz w wadze ciężkiej konkurować. - Polonia podąża za nim niemal religijnie od wielu, wielu walk. Zawsze go wspieramy i będziemy wspierać na dobre i na złe - zapewniał. Podkreślił, że radość Polonii z sukcesu sportowca jest tym większa, ponieważ po latach starań Kownackiego i dopingu Polonii po raz pierwszy będzie on walczył jako główna gwiazda wieczoru. - W pewnym sensie jest to także jakby nagroda dla Polonii. W końcu idziemy na walkę, na galę, gdzie główną atrakcją jest występ Polaka - podsumował. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski