"Babyface" zyskał sławę lipcową demolką na Arturze Szpilce. I jak sam przyznaje, ten sukces odbił się szerokim echem w jego ojczyźnie."Kiedy trafiłem w czwartej rundzie, z jego nosa pociekła krew, a ja zdałem sobie sprawę, że jest już mocno zmęczony. Wyszeptałem mu wtedy do ucha "Pamiętasz walkę z Wilderem"? Był zszokowany. Kilkanaście sekund później znokautowałem go. Wiedziałem, że wywierając presję w końcu go zastopuję. Musiałem udowodnić, że jestem najlepszym Polakiem w wadze ciężkiej i zrobiłem to, rozprawiając się ze Szpilką szybciej niż zrobił to Wilder. Teraz kontynuuję swoją podróż po tytuł mistrza świata. Jestem człowiekiem z misją. Chcę zostać pierwszym polskim mistrzem wagi ciężkiej" - mówi Kownacki."Przeciwko Kiladze muszę robić to, co robię najlepiej, czyli wywierać nieustanną presję na rywalu. To dobry zawodnik i dobrze porusza się po ringu, ale ciężko pracowałem w Bellmore Kickboxing Academy na Long Island pod okiem Keitha Trimble'a. Pracowaliśmy wspólnie nad skracaniem ringu, ciosach na korpus i wymęczaniu przeciwnika. Czuję się znakomicie. W okolicach siódmej rundy powinienem go skończyć" - zapowiada nasz najwyżej klasyfikowany rodak w królewskiej kategorii."Spędziłem cztery tygodnie na sparingach u Aleksandra Powietkina. Fajnie było sprawdzić pod koniec roku, w jakiej formie się akurat znajduję. Powietkin skończył już 38 lat, lecz wciąż ma to coś. To znakomity technik i podpatrzyłem parę rzeczy, dzięki którym będę jeszcze lepszy. Kiedyś sparowałem też z Władimirem Kliczką i mam nadzieję, że już wkrótce znajdę się w takim miejscu, w jakim był właśnie Kliczko" - zakończył Kownacki.