- Adam jest przyszłym mistrzem świata - mówi trener Curren, będący pod wrażeniem potencjału swojego nowego podopiecznego, którego zaczął prowadzić kilka tygodni temu, na wstępie obozu przygotowawczego w Łomnicy. Słowa amerykańskiego szkoleniowca można traktować z przymrużeniem oka, ale skoro młody trener, na dorobku, tak szybko zdecydował się postawić na szali własną reputację, to może istotnie jest coś na rzeczy? O Balskim szeroka publiczność usłyszała w czerwcu, przy okazji gali w trójmiejskiej Ergo Arenie. Nad morzem 26-latek przekładał sobie z ręki do ręki zawodnika po przejściach, 31-letniego Łukasza Janika, byłego pretendenta do tytułu mistrza świata w wadze junior ciężkiej. W efekcie Balski rozprawił się z Janikiem przez nokaut, dopisując do swojego bilansu walk ósme zwycięstwo przed czasem. Krótko przed galą, podczas otwartego treningu dla dziennikarzy w "Osadzie Śnieżka", jedna z osób z otoczenia pięściarza ukuła wpadające w ucho powiedzonko: "nazywam się Balski Adam, nokautuję i spadam". Perspektywiczny pięściarz w Częstochowie najpewniej zmierzy się z Amerykaninem, 37-letnim Demetrius Banks, który w ciągu najbliższych dni powinien dopiąć wszelkich formalności z paszportem. Jeśli tak się stanie, naprzeciwko Polaka stanie zawodnik o zbliżonym doświadczeniu w boksie amatorskim (9 zwycięstw i 2 porażki). Balski, człowiek po przejściach, na obecnym etapie kariery imponuje dojrzałością i profesjonalizmem. Przekonuje się o tym Adamek, którego młody sportowiec traktuje jako wzór i korzysta z okazji, by przyglądać się pracy "Górala", korzystając z jego doświadczenia. - Zawsze zostaję godzinę po treningu i oglądam technikę Adamka. Patrzę i uczę się. Godzina oglądania mistrza robi swoje - powiedział Balski w rozmowie z Polsatem Sport, jednocześnie nie ukrywając, że raduje go perspektywa pojedynku z zagranicznym rywalem. - Cieszę się, że nie muszę walczyć z Polakiem. Gdy wiem, że ma przyjechać czarnoskóry pięściarz, dodaje mi to jeszcze więcej motywacji - podkreślił zawodnik grupy Tymex Boxing Promotion, dopiero wchodzący w świat poważnego boksu. Swojego młodszego kolegę po fachu chwali sam Adamek, któremu przyszło dzielić salę z głodnym wiedzy zawodnikiem. - To młody, ambitny chłopak. Jak zauważył Gus, jest też pokorny, a jak się ma pokorę w boksie, to można zajść daleko. Życzę mu tego z całego serca, niech też zarobi pieniądze, bo kariera boksera nie trwa długo. A tutaj, bez ciężkiej pracy, naprawdę nie da się nic zdobyć. Praca i trochę szczęścia może sprawić, że oby był lepszy niż Adamek - stwierdził "Góral", cytowany przez polsatsport.pl. Te pochwały są tym cenniejsze, że były dwukrotny mistrz świata raczej stroni od pochwał. AG