W sobotę zawodniczki będą rywalizować na dystansie 10 km stylem klasycznym. W niedzielę odbędzie się sprint. Występ Kowalczyk w Otepaeae był zagrożony z powodu przeziębienia. Trener Aleksander Wierietielny jednak uspokaja. "Nie ma powodów do obaw. Justysia ma tylko lekki katar. To wszystko, leczymy ją sposobami domowymi" - wyjaśnił na łamach "Rzeczpospolitej". Kowalczyk po wyczerpujących zawodach Tour de Ski, które zakończyły się wspaniałym triumfem reprezentantki Polski, czuje się zmęczona. "Po TdS nie powinno to nikogo dziwić. Nie jest przecież z żelaza. Zresztą poczekamy, zobaczymy, co pokażą Norweżka Marit Bjorgen, Finki Virpi Kuitunen i Aino Kaisa Saarinen, Szwedka Charlotte Kalla, Rosjanka Irina Chazowa czy Estonka Kristina Smigun. Ta ostatnia, dwukrotna złota medalistka z Turynu, ciężko pracowała przed sezonem, więc trzeba się jej obawiać, tym bardziej że tutejsze trasy zna jak własną kieszeń" - stwierdził Wierietielny. W Estonii do sztabu Kowalczyk dołączy jeszcze jedna osoba - fiński serwismen, który będzie przygotowywał narty do stylu dowolnego. "Igrzyska w Vancouver coraz bliżej, nie możemy niczego zaniedbać" - podkreślił szkoleniowiec. Po zawodach w Otepaeae Kowalczyk i jej sztab udadzą się do Rybińska na kolejne zawody, a stamtąd do Kanady. Ostatnim sprawdzianem formy przed olimpiadą w Vancouver będą zawody w Canmore. CZYTAJ TAKŻE: <a href="http://sport.interia.pl/raport/kowalczyk/news/kowalczyk-odchorowala-sukces-ale-szybko-wraca-do-zdrowia,1424481,3539">Kowalczyk odchorowała sukces, ale szybko wraca do zdrowia</a>