Jaśkowiec przyjechała na pięć dni do rodzinnego domu w Osieczanach koło Myślenic po obozie w estońskiej miejscowości Otepaeae. Czekała już na nią stęskniona mama, która jest... jej dokumentalistką. "Mam już prawie całe dwa albumy wycinków prasowych oraz wydruków z portali internetowych z tekstami o niej. Pewnie ten drugi zapełni się do czasu igrzysk olimpijskich. Planuję poświęcić trzeci właśnie na informacje o startach Sylwii w Vancouver" - powiedziała Zofia Jaśkowiec. Mama biegaczki w młodości trenowała siatkówkę i narciarstwo alpejskie w Rabce, ale bez spektakularnych sukcesów. Także epizod sportowy miał ojciec Sylwii. Będąc w wojsku ćwiczył podnoszenie ciężarów. Jedna z sióstr Sylwii - Lidia przez pewien czas trenowała piłkę ręczną w Gościbii Sułkowice. W Osieczanach Sylwia Jaśkowiec ma czas nie tylko na swoje pasje, ale i na spotkania z miejscowymi narciarkami biegowymi, trenerem Stanisławem Gubałą i prezesem klubu Bogdanem Łętochą. O zawodniczce nie zapominają władze samorządowe, gdyż - jak podkreśla Jaśkowiec - miasto i gmina Myślenice wspiera ją finansowo. Narciarka kończy na katowickiej AWF trzeci rok na kierunku wychowanie fizycznie. Został jej jeszcze egzamin z medycyny sportu. "Moim celem na ten sezon jest przede wszystkim regularność. Chciałabym jak najczęściej plasować się w najlepszej trzydziestce Pucharu Świata oraz powtórzyć na igrzyskach olimpijskich wynik z biegu sztafetowego w mistrzostwach świata" - podkreśliła, przypominając o szóstym miejscu polskiej sztafety MŚ w Libercu. Pierwszy start w Pucharze Świata czeka ją w listopadzie w Beitostoelen.