To miał być konkurs na przełamanie. Justyna Kowalczyk w dwa tygodnie chciała przebiec 150 km, a jak to morderczy wysiłek, nie trzeba nikomu mówić. Plan dla prawdziwego herosa, ale nasza zawodniczka wielokrotnie pokazywała, że stać ją na nadludzkie wyczyny. Podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego w styczniu dwukrotnie miała okazję sprawdzić się na bardzo długich dystansach. Na koncie ma starty w maratonach narciarskich- La Diagonela w Szwajcarii (55 km) i Marcialonga we Włoszech (70 km). Polka zajmowała w nich odpowiednio dziewiąte i szóste miejsce. Kowalczyk nie ma najlepszego roku. Przyzwoite występy przeplata zupełnie nieudanymi. Nie potrafi odzyskać właściwego rytmu i przez to często linię mety mija w trzeciej dziesiątce. Zawody w Oslo były o tyle ważne, że odbywały się na koronnym dystansie Kowalczyk - 30 km techniką klasyczną. Podczas igrzysk olimpijskich w Pyeongchang właśnie w tej konkurencji nasza biegaczka chce wywalczyć medal. Jak pokazała niedziela, jeszcze trochę pracy przed nią.Kowalczyk wystartowała dobrze, bo na 8. kilometrze zajmowała ósmą pozycję. Dwa kilometry dalej spadła o cztery miejsca. Nie mogła znaleźć odpowiedniego rytmu, ciężko oddychała i widać było, że wcześniejsze maratony kosztowały ją mnóstwo wysiłku.Nie poddawała się i po 18. kilometrach zajmowała 10. miejsce. Cały czas utrzymywała mniej więcej 3-minutową stratę do prowadzącej Therese Johaug. Z każdym kolejnym kilometrem Norweżka zwiększała przewagę, ale Polka utrzymywała się na miejscach 8-12. Jechała w dużej grupie, m.in. z Japonką Masako Ishidą, Finką Kristą Parmakoski i Ingvild Oestberg. Choć zwycięstwo było niemożliwe, to walka o podium jak najbardziej tak, bo różnice między zawodniczkami z miejsc 2-16 były naprawdę minimalne.Po 23. kilometrze grupa pościgowa zaczęła się rozrywać. Kowalczyk ambitnie starała się utrzymać kroku rywalkom, ale jej strata powoli się zwiększała. Na trzy kilometry do mety osłabła. Miała już blisko pięć minut straty do Johaug, a najbliższe rywalki także jej odjechały. Stało się jasne, że marzenie o podium trzeba będzie odłożyć.Ostatecznie pewnie wygrała Johaug. Druga była Oestberg, która na mecie miała aż 3.46,5 min. straty. Dziesiąta finiszowała Justyna Kowalczyk, ze stratą 5.06,9 min. Jak na obecne możliwości Polki, niedzielne zawody trzeba uznać za udane. 1. Therese Johaug 1:24.55,0... 10. Justyna Kowalczyk +5.06,9 min. straty