Budżet Norwegów na obecny sezon wynosi 80 milionów koron (37 mln złotych). Dla ekipy składającej się z dziesięciu biegaczy i siedmiu biegaczek oraz kilkudziesięciu osób obsługi koszt uczestnictwa w kończących sezon ośmioetapowych zawodach w Kanadzie wyniesie milion koron. Tyle musi dopłacić Norwegia do sumy pokrywanej przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS) stosującą ograniczenia co do liczebności drużyn. - To więcej niż nasze koszta związane z ubiegłorocznymi mistrzostwami świata w szwedzkim Falun. Na zawody do Kanady i tak ograniczyliśmy liczbę narciarzy, ponieważ wykorzystanie całej puli 19 zawodników byłoby zbyt drogie. Musimy ciąć koszty - powiedział kierownik reprezentacji Vidar Loefhus. - Wszyscy wiedzą, że przyjemniej jest podróżować w klasie biznes niż w ekonomicznej, gdzie jest ciasno i mało miejsca na nogi, lecz luksusy kosztują - dodał. Najbardziej sceptyczny był multimedalista olimpijski i świata Petter Northug, najlepiej zarabiający biegacz z dochodami ok. 20 milionów koron rocznie od prywatnego sponsora. Zamierzał zapłacić sam za bilet biznesowy, lecz mu to wyperswadowano, gdyż byłoby to mało koleżeńskie w stosunku do reszty ekipy, oraz z obawy, że w droższej klasie serwowany jest bezpłatny alkohol, do którego narciarz ma słabość. - Petter poleci tak jak wszyscy - powiedział jego osobisty trener Stig Rune Kveen. - Na miejscu jest sześć godzin różnicy czasu w stosunku do Norwegii, więc wylatujemy w środę według wielokrotnie opracowanego planu aklimatyzacji polegającego na tym, że jedna godzina odpowiada jednemu dniu - wyjaśnił Loefhus. Lider PŚ Martin Johnsrud Sundby przyleci jednak dopiero dzień przed rozpoczęciem zawodów. - Moja żona jest w tak zaawansowanej ciąży, że chcę ograniczyć czas spędzany poza domem do minimum. Zdaję sobie sprawę, że będę miał bardzo ciężko na pierwszych etapach, lecz mam też stosunkowo dużą przewagę - powiedział biegacz. Ski Tour Canada kończący sezon PŚ rozegrany zostanie w dniach 1-12 marca.