Czapka zaprezentowana po zawodach Pucharu Świata w Lillehammer, zdominowanych przez Norwegię, która ogłosiła "totalne pokonanie" i "degradację" sąsiada, wywołała ogromne kontrowersje i falę oburzenia w Szwecji. Kanał szwedzkiej telewizji SVT, który jako pierwszy zademonstrował czapkę, odnotował falę listów i telefonów od oburzonych szwedzkich kibiców, którzy uważają, że "norweskie" nakrycie głowy jest skandalem, prowokacją i "strzelaniem gola do własnej bramki". W Norwegii przyjęto z kolei czapkę z wielkim entuzjazmem. Kibice z tego kraju zamierzają ją masowo kupować i używać nie tylko podczas MŚ, lecz również przy obchodach święta narodowego Norwegii 17 maja. "Dziękujemy wam Szwedzi. Teraz zdobędziemy jeszcze więcej złotych medali, posiadając wyprodukowany przez was środek dopingowy" - napisano w cytowanym przez SVT jednym z listów z Norwegii. Szwedzki dziennik "Aftonbladet" stwierdził, że atmosfera MŚ będzie przypominała zawody w Norwegii, ponieważ wśród czerwono-niebiesko-białej masy czapek i flag w ogóle nie będzie widać Szwedów. Rzeczniczka organizatorów Katarina Medveczky wyjaśniła w programie śniadaniowym SVT "Gomorron Sverige", że kolor czerwony podkreśla symbol regionu Dalarna, skąd pochodzi farba o kolorze nazywanym czerwień faluńska, w której stosowany jest pigment z historycznej kopalni miedzi w Falun i którą malowane są szwedzkie domy od XVI wieku. "Ten kolor jest symbolem naszego miasta i w żadnym wypadku nie zamierzamy wycofać czapki" - zapewniła. Nieczynna już kopalnia funkcjonowała od IX wieku do 1992 roku i jest dzisiaj muzeum. Od 2001 roku znajduje na liście światowego dziedzictwa UNESCO.