W ubiegłorocznej 20. edycji 42-kilometrowego biegu, rozgrywanego zawsze techniką klasyczną, wystartowało 599 osób z dziesięciu krajów. W tym roku na tydzień przed zawodami lista zgłoszeń do Svalbard Ski Marathon zawierała 633 nazwiska. Jednym z uczestników będzie czterokrotny mistrz świata, 30-letni Eldar Roenning. - Nasz maraton, który kiedyś był małą lokalną imprezą, staje się z roku na rok coraz bardziej popularny i został już zatwierdzony przez międzynarodową federację narciarską. W tym roku liczymy na ponad 700 uczestników - powiedziała przewodnicząca komitetu organizacyjnego Helle Jacobsen. Dyrektor zawodów Anita Johansen podkreśliła z kolei, że bieg narciarski w warunkach polarnych posiada nie tylko sportowy charakter lecz i turystyczny: "na te zawody przyjeżdżają uczestnicy z wielu krajów i spędzają na Spitsbergenie po kilka dni. Każdy z maratonów kończy się bankietem dla kilkuset osób, na którym otrzymują +polarne dyplomy+ i serwowana jest najlepsza polędwica z lokalnych reniferów". Regulamin zawodów opracowany przez norweską federację narciarską jest nieco inny niż w podobnych biegach i bardzo surowy. Tutaj każdy z uczestników musi mieć ze sobą plecak o wadze trzech kilogramów, w którym muszą znajdować się: czapka kominiarka, gogle, ciepłe skarpety, rękawice i ubrania z chroniącego przed wiatrem materiału oraz suchy prowiant i termos z ciepłym napojem. Jak podkreślają w regulaminie organizatorzy "broń nie jest konieczna", ponieważ wzdłuż trasy będą rozmieszczeni strażnicy z karabinami. Pomagać w śledzeniu niedźwiedzi polarnych będzie helikopter, a na początku, z tyłu i wzdłuż peletonu narciarzy poruszać się będą uzbrojeni ochroniarze na skuterach śnieżnych. O godzinie 17. zabiorą też z trasy pozostałych na niej zawodników. W całym archipelagu Svalbard, do którego należy Spitsbergen, żyje trzy tysiące niedźwiedzi polarnych i niebezpieczeństwo zaatakowania o tej porze roku uczestników maratonu oceniane jest przez organizatorów jako stosunkowo duże, po tym jak w czwartek niedźwiedź rzucił się na dwóch narciarzy podczas treningu. Byli jednak uzbrojeni i zastrzelili zwierzę. Incydent został określony przez nich jako bardzo nieprzyjemny i opisali w miejscowych mediach, że niedźwiedź "długo ich gonił". - Zdecydowałem się na start, aby zakończyć sezon w nieco egzotyczny sposób, a świadomość obecności niedźwiedzi wokół trasy tylko podwyższa moje podniecenie - powiedział Roenning. Zbigniew Kuczyński