Kowalczyk wygrała bieg łączony, a w sprincie stylem klasycznym zajęła wysokie 3. miejsce. "Ja nie ściemniam! Naprawdę cały czas muszę brać jakieś świństwa. Na trasę ruszam prosto z łóżka. Wychodzę z pokoju tylko na posiłki i treningi. Dbam o siebie, tym bardziej, że tu wciąż jest bardzo zimno" - dodała najlepsza polska biegaczka narciarska, która w Canmore świętowała 25. urodziny. W Kanadzie Polka zarobiła już 15 tysięcy franków szwajcarskich. "Organizatorzy wypłacają nam nagrody w gotówce. Koperty nie są aż tak grube, jakby się mogło wydawać, bo odliczają całkiem spory podatek. Ja oddaję pieniądze trenerowi na przechowanie. W tej chwili w ogóle o nich nie myślę. Wolę skupić się na następnym biegu. Prezentu i tak nie miałam jak kupić" - podkreśliła Kowalczyk. W piątek przed Polką bieg na 10 km stylem klasycznym. "Nie stawiam sobie ambitnych celów. Kiedyś znów osłabienie musi wyjść. W końcu aż przez 10 dni po Tour de Ski przyjmowałam antybiotyki. Ale zrobię, co mogę" - zakończyła Kowalczyk.