W piątek Ministerstwo Środowiska wydało jasno brzmiący komunikat. "W związku ze stanem epidemii Lasy Państwowe wprowadziły od 3 do 11 kwietnia tymczasowy zakaz wstępu do lasów, a Parki Narodowe pozostają zamknięte". Restrykcyjna decyzja, jak tłumaczono, wynikała z faktu, że wciąż wiele osób zbyt lekko podchodziło do apeli o pozostawanie w domach. Stąd specustawa, narzucająca okresowy zakaz wstępu do takich miejsc. - Dobrze, że tatuś mi lasu nie zamknie - zareagowała na Twitterze Kowalczyk, nasza multimedalista igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, która w ostatnim sezonie była asystentką rozstającego się z kadrą naszych biegaczek trenera Aleksandra Wierietielnego. "Królowa Nart" zapytana przez jednego z interlokutorów, czy do prywatnego lasu można wchodzić, odpisała z jeszcze większym sarkazmem. - Może zaraz będzie ograniczenie, ile razy można się po schodach w domu rodzinnym przejść? - odparła. W końcu Kowalczyk przedstawiła jeszcze bardziej dosadnie, co o tym wszystkim myśli. - Kilka dni temu mnie śmieszyło. Teraz? No cóż... Atrapa walki z wirusem - zamknięcie lasów (prawie dla wszystkich) . Nie wszyscy jesteśmy z miast. Nie wszyscy mamy gdzieś swoją oporność i zdrowie zarówno psychiczne jak i fizyczne - przekazała swoje stanowisko była mistrzyni, a wpis zilustrowała zdjęciem... kota, który został schwytany za to, że biegał w nocy.Art