"O pozytywnym wyniku badania próbki A PKOl poinformował nas we wtorek. Do czasu ogłoszenia wyników drugiego testu (12 marca - przyp. red) nie chcę komentować tej sprawy. Jeśli jednak rezultaty się potwierdzą, to będzie to wielki dramat nie tylko zawodniczki, ale nas wszystkich w Polskim Związku Narciarskim" - powiedział prezes PZN Apoloniusz Tajner. Pozytywny wynik dało badanie Marek po udanym występie sztafety 4x5 km w igrzyskach w Vancouver. Polska biegaczka została losowo wybrana do kontroli (wraz z nią badano również Sylwię Jaśkowiec). W organizmie Marek wykryto niedozwolony środek z rodziny EPO. "Nie wiem, czy była badana także po innych startach i jakie były ewentualne wyniki. Grozi jej teraz dyskwalifikacja, której długość będzie zależeć od specyfiku, który przyjmowała. Nie jestem jednak lekarzem i nie znam się na tym. Wiem jedynie, że w informacja przekazanych z PKOl padła nazwa EPO" - wyjaśnił prezes PZN. Pozytywny wynik oznacza, że sztafeta w składzie Marek, Justyna Kowalczyk, Paulina Maciuszek i Jaśkowiec, zostanie zdyskwalifikowana. "Jeśli potwierdzi się doping jednej zawodniczki, to nie znaczy, że i pozostałe są winne. Na pewno warto walczyć o wsparcie dla tych dziewczyn, o stypendium, bo to bardzo rozwojowe zawodniczki" - podkreślił Tajner. Marek została wycofana z zawodów Pucharu Świata w norweskim Drammen, które odbędą się w czwartek. <a href="http://forum.interia.pl/watek-chronologicznie/doping-na-olimpiadzie,1892,1018800,,c,1,6,0,0?utm_source=interia.pl&utm_medium=forum_doping_na_olimpiadzie&utm_campaign=forum.interia.pl">Doping - ciemna strona olimpiady</a> CZYTAJ RÓWNIEŻ: <a href="http://vancouver.interia.pl/vancouver/news/dramat-polskiej-olimpijki-zlapana-na-dopingu,1450360">PKOl: Kornelia Marek na dopingu</a>