- Krysia Pałka nie spudłowała ani razu, a Magda Gwizdoń, Monika Hojnisz i Weronika Nowakowska-Ziemniak tylko raz nie trafiły. Każda z nich oddała w sumie 40 strzałów. One naprawdę potrafią strzelać, o ich umiejętności jestem spokojny. Już podczas zawodów czasami zabraknie szczęścia, nabój trafi o włos poza punkt. Czasami któraś z dziewczyn za bardzo się pospieszy- powiedział Koziński. W biegu sztafetowym, w przeciwieństwie do startów indywidualnych, zawodniczki mają możliwość dobierania nabojów po nieudanym strzale, ale każdy taki przypadek kosztuje sporo czasu. Gdy trzykrotnie przestrzelą w dodatkowej próbie, wtedy muszą pokonywać rundy karne po 150 metrów. - Przy dobieraniu trzeba odłożyć karabin, włożyć zapasowy nabój pojedynczo do komory nabojowej, przeładować broń, ponownie złożyć się do strzału. To trwa od 8 do 10 sekund. Runda karna, przy normalnych, szybkich warunkach śniegowych, a takich wczoraj nie mieliśmy, to dodatkowo 25-30 sekund - wyjaśnił Koziński. Które sztafety mają największe szanse? - W pierwszej kolejności Norweżki i Rosjanki. Także Białorusinki, przy normalnej dyspozycji strzeleckiej Domraczewej, która wczoraj zawiodła. Są Czeszki, Ukrainki, Słowaczki, Włoszki. Nasze dziewczyny będą miały trudne zadanie - ocenił. Koziński, pełniący funkcję trenera kadry kobiet, układał skład i kolejność sztafety wspólnie z pierwszym trenerem reprezentacji Adamem Kołodziejczykiem. - Nie było między nami różnicy zdań. Także dziewczęta zgodziły się z naszą decyzją - dodał. W piątek Polki pobiegną w następującej kolejności: Pałka, Gwizdoń, Hojnisz i Nowakowska-Ziemniak. "Biało-czerwone" są wymieniane w gronie faworytek, ale - jak zastrzegł trener Kołodziejczyk - do medalu kandyduje co najmniej osiem drużyn. Z Novego Mesta - Artur Filipiuk