"To najcięższa trasa w mojej całej karierze, praktycznie same podbiegi, nie ma gdzie odpocząć. Prawie cały czas pod górę, do tego dochodzi wysokość (ok. 1400-1500 m n.p.m.), na jakiej tutaj walczymy. Naprawdę trzeba mieć bardzo mocny organizm" - powiedziała Pałka. 30-letnia zawodniczka, podobnie jak Weronika Nowakowska-Ziemniak, która uplasowała się na siódmej pozycji, miała jedną rundę karną. "Nie jestem zadowolona ze strzelania, podobnie jak z biegu. Uważam, że jestem lepiej przygotowana niż to wynika z dzisiejszego wyniku. Niestety, źle się czuję tutaj w górach. Mój organizm musi się przystosować do tych warunków i zacznę lepiej biegać. Co prawda na wysokości podobnej byłyśmy 17 dni w Austrii i we Włoszech, ale tam czegoś takiego nie odczuwałam" - dodała. Pałka stwierdziła, że klimat w Soczi, wysoko w górach, jest tak niekorzystny, że biatlonistki bardzo szybko się meczą. W podobnym tonie wypowiadała się Nowakowska-Ziemniak. "Szkoda, że zawody nie są troszkę niżej. Tutaj trochę się pobiegnie, a mięśnie rąk i nóg są zaraz zakwaszone. Ktoś mający wysokie parametry krwi będzie mógł szybciej tutaj dotlenić organizm. Znacznie szybciej odczują zmęczenie ci z takim troszkę stanem anemicznym. Ja niekoniecznie jestem w tej górnej półce" - oceniła Pałka. Rok temu zdobyła ona wicemistrzostwo świata w biegu na dochodzenie. Na igrzyskach do tej konkurencji przystąpi jako 33., ze stratą 1.21 min do Słowaczki Anastasi Kuzminy. "Kiedy jest bezpośrednia rywalizacja, tak jak w biegu pościgowym, budzi się we mnie mały agresor. Strata nie jest duża, nie mówię o tym, że mogłabym wygrać, ale przy dobrym strzelaniu byłoby może drugie, trzecie miejsce" - dodała. W sprincie na 7,5 km Kuzmina wyprzedziła Rosjankę Olgę Wiłuchinę i Ukrainkę Witę Semerenko. Oprócz Nowakowskiej-Ziemniak i Pałki, startowały też Monika Hojnisz (21. lokata) i Magdalena Gwizdoń (40.). "Ten pierwszy start mnie +przetarł+ i teraz powinny być lepiej. Stać mnie na dobre wyniki" - podsumowała Pałka.