Anterselva to miejsce szczególne dla polskiego biathlonu. 20 lat temu pierwsze mistrzostwo świata dla biało-czerwonych w tej dyscyplinie zdobył Tomasz Sikora, a kolejne dwie dekady wstecz brązowy medal wywalczyła sztafeta mężczyzn w składzie: Andrzej Rapacz, Jan Szpunar, Ludwik Zięba i Wojciech Truchan. - Na pewno to miejsce kojarzy się wszystkim z sukcesem Tomasza Sikory, który zdobył tu medal MŚ, w dodatku złoty. Wszyscy lubią tutaj przyjeżdżać. To fajny ośrodek. Zwłaszcza w tym roku, gdzie pierwszy raz mamy na zawodach Pucharu Świata prawdziwą zimę i prawdziwy śnieg, nie sztuczny, a naturalny. Jesteśmy w sercu Alp, we wspaniałym otoczeniu. Trasy w Anterselvie zaliczają się do trudnych. Przede wszystkim dlatego, że zawody odbędą się na wysokości 1600 m n.p.m. Nie jest proste biegać w takich warunkach, ale nasze dziewczyny lubią tutaj startować - powiedział szkoleniowiec kadry. Po mistrzostwach świata w 2013 roku w Novym Mescie, gdzie Polki zdobyły dwa medale, biathlonistki nie spełniały podwyższonych oczekiwań, zarówno podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Soczi, jak i w pierwszych startach obecnego sezonu Pucharu Świata. Optymizmem natchnęły kibiców ostatnie występy Weroniki Nowakowskiej-Ziemniak i jej szósta lokata w niedzielnym biegu ze startu wspólnego na 12,5 km w Ruhpolding. Czy dobrą dyspozycję utrzyma na dłużej, a koleżanki nawiążą do jej wyników? - Na pewno zawodniczki światowej elity są bardziej regularne, wygrywają często bądź cały czas są blisko podium. W przypadku naszych reprezentantek trudno o taką stabilność. Zawsze mówię, że w tej dyscyplinie jest 20-25 biathlonistek, które mogą walczyć o czołową trójkę czy dziesiątkę i kolejność ciągle się zmienia. Czasem jeden niecelny z pięciu strzałów sprawia, że z pierwszego spada się na 15. miejsce. Generalnie jednak nasze dziewczyny stać na miejsca w czołówce - przyznał Kołodziejczyk. Zwrócił przy tym uwagę, że w tym sezonie ekipa miała problemy natury technicznej. - Dotyczyły one przygotowania nart. Były biegi, podczas których dziewczyny naprawdę dobrze strzelały i miały optymalną formę biegową, ale serwismeni nie poradzili sobie ze smarowaniem nart. To powodowało, że wyniki nie były takie, jakie mogły być - wyjaśnił. Biathlon to połączenie dwóch rodzajów sportowej rywalizacji - biegu narciarskiego i strzelania. W jakim elemencie Polki mają większe rezerwy? - To zależy od zawodniczki, bo jeżeli chodzi o całokształt startów, nie mówię o obecnym sezonie, Monika i Krystyna bardzo dobrze strzelają, należą do czołówki światowej w tym elemencie. Natomiast gorzej z celowaniem do tarczy radzą sobie Weronika i Magda. Oczywiście jest wiele do udoskonalenia, bo nasze zawodniczki nie osiągają czołowych czasów biegu. Na pewno w tym elemencie możemy się poprawić. Na to składa się przygotowanie motoryczne oraz perfekcyjne przygotowanie nart. Niejednokrotnie dziewczyny już pokazywały, że gdy te dwa elementy się złożyły - one miały swój dzień i narty były super posmarowane - potrafiły osiągać czasy, tak jak Monika, Weronika czy Magda, w pierwszej piątce biegu. Nawet w tym sezonie Monika z Weroniką zrobiły to niejeden raz. Kluczowa będzie zatem poprawa strzelania. Po Weronice widać, że gdy zaczęła trafiać na stabilnym poziomie powyżej 80 procent, od razu stała się liderką grupy - podkreślił. Rywalizacja kobiet w Anterselvie rozpocznie się w piątek, a zakończy w niedzielę. Transmisje w Eurosporcie i Polsacie Sport.