Panie trenerze, nad czym pracowaliście w Ruhpolding?Adam Kołodziejczyk (trener reprezentacji Polski w biathlonie): Najważniejsze było to, żeby zregenerować siły i odpocząć po serii zawodów za oceanem. Zawodniczki były zmęczone dość mocno i przede wszystkim źle znosiły różnicę czasu. Przez kilka pierwszych dni to naprawdę dawało się we znaki - problemy ze spaniem, budzeniem się o odpowiednich godzinach. Treningi był dość lekkie. Generalnie była to odnowa zasobów energetycznych, podtrzymanie naszego poziomu wydolności. Oczywiście ćwiczenia strzeleckie. Mieliśmy bardzo dobre warunki. Niemcy trenowali razem z nami. Strzelnice i tarcze były świetnie przygotowane, chociaż były trzy dni, kiedy nawet było 16 stopni na plusie, ale śniegu była wystarczająca ilość. W tym krótkim czasie nie da się zbyt wiele wykonać, a można więcej zrobić krzywdy niż zysku. W Novym Meście medale mistrzostw świata zdobyły Krystyna Guzik i Monika Hojnisz. W Kontiolahti Weronika Nowakowska. To teraz chyba pora na Magdalenę Gwizdoń.- Magda w tym sezonie trenowała głównie poza kadrą. Ostatnie dni do mistrzostw świata przygotowywała się akurat w Novym Meście. Ale widać w tym sezonie, że Magda bardzo dobrze biega, strzelanie też jest jej mocną stroną. Myślę, że powinna być silnym punktem naszego zespołu. Z największą nadzieją patrzymy na występy Krystyny Guzik, która pokazała za oceanem, że jej forma idzie w górę. Czy pan też najbardziej liczy na nią w Oslo?- Krysia jest jedyną zawodniczką, która w tym roku dwukrotnie weszła do pierwszej trójki w zawodach Pucharu Świata. W pierwszej dziesiątce były co prawda jeszcze Monika Hojnisz i Magdalena Gwizdoń, ale w pierwszej trójce była tylko Krysia. Więc mówienie o szansach w jej wypadku większe. Najfajniejsze jest to, że mamy cztery zawodniczki, które prezentują dość wyrównany poziom, ale oczywiście Krysia jest liderką na dzień dzisiejszy naszej kadry. Pozostałe trzy dziewczyny naprawdę też mogą powalczyć o bardzo dobre miejsca. Nawet Weronika Nowakowska dla której ten sezon nie jest udany, to na ostatnim obozie pokazywała się z dobrej strony i myślę, że ona też łatwo nie zrezygnuje i będzie walczyła o czołowe miejsca. Mając cztery wyrównane, na dobrym poziomie zawodniczki zawsze jest większa szansa na to, że któryś ze startów nam wyjdzie. A może nawet więcej.Weronice Nowakowskiej takiego pozytywnego "kopa" dało chyba bezbłędne strzelanie w sztafecie w Presque Isle. - Weronikę stać na wiele. Nie można jej przekreślać. Dwa razy zajęliśmy czwarte miejsce w sztafecie w tym sezonie i dwa razy Weronika była ważnym elementem sztafety. W Hochfilzen również Weronika bardzo mocno przyczyniła się do tego czwartego miejsca. Myślę, że jak wszystko pójdzie dobrze, a przede wszystkim wyjdzie strzelanie, które nie do końca zależy od zawodniczek czy zawodników, to wtedy będzie dobrze.Na pewno ma pan jakieś oczekiwania. Jaki wynik w Oslo byłby dla pana satysfakcjonujący?- Przed sezonem zakładaliśmy przynajmniej jedno miejsce medalowe. Tego się musimy trzymać. Jak składamy do ministerstwa plany, czy do związku, to uwzględniamy miejsca w pierwszej dziesiątce, pierwszej trójce. Na pewno fajnie by było, gdybyśmy pokusili się o choćby jeden występ medalowy. Pani prezes Dagmara Gerasimuk marzy o medalu sztafety. Czy w końcu uda się wskoczyć na podium?- Być może nasze dziewczyny już dojrzały do tego. Są jednymi z najbardziej doświadczonych zawodniczek w Pucharze Świata. Większość z nich startowała na igrzyska, olimpijskich, mistrzostwach świata. Miały sporo dobrych miejsc z medalami włącznie, więc sądzę, że w końcu powinno to nastąpić.- Panie trenerze, Krystyna Guzik i Magdalena Gwizdoń mają szansę, żeby wystąpić we wszystkich indywidualnych konkurencjach. Z uwagi, że zajmują 9. i 15. miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ mają pewny udział w biegu ze startu wspólnego. - W biegu masowym na mistrzostwach świata startować mogą zawodniczki z pierwszej piętnastki Pucharu Świata. Na dzień dzisiejszy te dwie nasze dziewczyny. Stawkę uzupełni 15 zawodniczek, które zajmą wysokie miejsca w indywidualnych konkurencjach. Na razie nie ma co za bardzo spekulować na temat szans Moniki Hojnisz czy Weroniki Nowakowskiej. Mam wcześniejsze biegi, które są dla nas najważniejsze i będziemy z biegu na bieg koncentrować się na poszczególnych startach. Bieg masowy to taka wisienka na torcie. W której konkurencji, konkurencjach upatruje pan największe szanse?- Nie postrzegam tego w ten sposób. Zawsze powtarzam, że mamy 16 biegów indywidualnych - cztery dziewczyny razy cztery biegi, jakby oczywiście we wszystkich startowały, plus sztafeta. Czyli jest 17 możliwości zdobycia dobrego, czy bardzo dobrego miejsca. Czy trasy w Oslo są wymagające?- Na pewno bardzo trudne. Obiekt XXI wieku. Dużo mostów, przejazdów, ale są też ciężkie podbiegi. Można powiedzieć, że trasa "królewska", bo król Norwegii zawsze na zawody przychodzi, żeby popatrzeć. Jest to bardzo wymagający obiekt.Największe faworytki MŚ w Oslo, to według pana...- Na pewno te zawodniczki, które regularnie zdobywały miejsca w pierwszej trójce, choć takich w tym sezonie było aż 15. Wśród nich nasza Krysia. Gabriela Soukalova, Marie Dorin-Habert, Kaisa Makarainen, Dorothea Wierer. Młoda Niemka Lausa Dahlmeier jest zawsze wielką niewiadomą. Po chorobie wróciła Franziska Preuss. Nie chce kogoś pominąć. Jest pięć, sześć faworytek, ale sezon jest długi. Większość dziewczyn ma już po 25 biegów nogach. Zobaczymy, które lepiej się teraz zregenerowały, lepiej wypoczęły do mistrzostw. Rozmawiał: Robert Kopeć Mistrzostwa świata w biathlonie pokaże stacja Eurosport 1. <a href="http://programtv.interia.pl/stacja-eurosport-1,cid,20900411,o,1" target="_blank">Sprawdź plan transmisji stacji Eurosport z biathlonowych MŚ</a>