Na pierwszych dwóch mianach pobiegły panie - Magdalena Gwizdoń i Kinga Zbylut. Obie spisały się dobrze, bo na półmetku rywalizacji "Biało-Czerwoni" plasowali się na ósmym miejscu. Sztafetę mieszaną kończyli panowie i można było mieć spore obawy, czy zdołają utrzymać miejsce w pierwszej "10". Od czasów Tomasza Sikory Polacy spisują się słabo. Grzegorz Guzik i Łukasz Szczurek jednak pokazali, że praca z trenerem Adamem Kołodziejczykiem przynosi efekty. "Biało-Czerwoni" uplasowali się ostatecznie na dziewiątym miejscu na 26 startujących ekip. Nasz zespół należy pochwalić zwłaszcza za strzelanie - tylko cztery dobierane pociski."Cieszę się ze strzelania, bo z nim ostatnio u mnie różnie bywało. Bieg nie był jeszcze najlepszy. Zaczęłam ostrożnie, bo po dłuższej przerwie w startach nie wiedziałam czy starczy mi sił do końca. Myślę, że dołożyłam swoją cegiełkę do dobrego wyniku całej sztafety. To dziewiąte miejsce to nasz mały sukces" - skomentowała Kinga Zbylut cytowana przez Polski Związek Biathlonu.Zadowolony z występu był Łukasz Szczurek, który biegł jak ostatni w polskim zespole. "Udało mi się zrealizować to co sobie zaplanowałem. Mam nadzieję, że jest to zwiastun poprawy formy, bo podobnie czułem się w grudniu. Miałem co prawda mały kryzys na ostatnim okrążeniu, ale udało mi się go przemóc na jednym ze zjazdów i utrzymałem dziewiąte miejsce. Oczywiście przed startem wzięlibyśmy je w ciemno. Może jest mały niedosyt, że nie jest to lokata w ósemce, ale zdecydowanie przeważa uczucie zadowolenia z dobrze wykonanej pracy" - stwierdził polski biathlonista. Złoty medal zdobyła reprezentacja Norwegii. Srebro dla Niemiec, a brąz dla Włoch. W piątek w Oestersund odbędzie się sprint kobiet na 7,5 km, w którym zobaczymy cztery Polki: Monikę Hojnisz (13. numer startowy), Kamilę Żuk (41.), Kingę Zbylut (64.) i Magdalenę Gwizdoń (89.). Początek zawodów o godz. 16.15.