Pracę Franza śledziłem dokładnie od 1999 r., gdy z Wisłą Kraków zdominował krajowe rozgrywki, zdobywając mistrzostwo Polski z 17-punktową przewagą (rekord w trzypunktowym systemie punktowania). Był wówczas twardy jak skała i nieokrzesany w kontaktach z mediami. W Krakowie jeszcze miał mało ognisk zapalnych, ale w w Warszawie, gdzie prowadził Legię obudził się w nim zły lew. A to dziennikarza "Naszej Legii" wyzywał na pojedynek na pięści, a to do reporterki Wizji Sport rzucił wiązankę: "Spier... kur...!". Na szczęście opamiętał się i później podszedł do niej z właściwą już wiązanką - kwiatów. W porównaniu do tamtego okresu Smuda przeszedł ogromną przemianę. Jest znacznie bardziej elokwentny, cywilizowany, choć cechują go te sama charyzma, optymizm i pogoda ducha. Najważniejsze, że Franz podąża za nowinkami taktycznymi w światowym futbolu. Wisła z 1999 r. grała w zupełnie innym stylu, niż Lech w sezonie 2008/2009. Nie można tego samego powiedzieć o wszystkich trenerach, nazwijmy to, starej daty. Najważniejszą cechą Franza jest jego trenerski nos. Właśnie dzięki niemu dokonuje najlepszych wyborów podczas selekcji. Zarówno do kadry, jak i do wyjściowej "jedenastki". Dzięki temu słynnemu nosowi Smudę na selekcjonera reklamował nawet jego adwersarz z Lecha Poznań Piotr Reiss. Świetny fachowiec z zagranicy w obecnym układzie personalnym w PZPN-ie (żaden z prezesów nie mówi po angielsku) nie zdałby egzaminy. Wyobraźcie sobie, że Polskę obejmuje np. Guus Hiddink lub Jose Mourinho i po miesiącu dowiaduje się, że nasz najlepszy strzelec z eliminacji do Euro 2008 od sierpnia jest bezrobotnym. Siwych włosów przybyłoby na głowie każdego z nich. Co ważne, Franz ma olbrzymie społeczne poparcie. Pokazują to badania opinii publicznej, a także nasza ankieta, w której zagłosowało blisko ćwierć miliona ludzi (ponad 247 tys.). Aż 66 procent z tej grupy poparło Smudę, a 19 proc. kolejnego po Leo Beenhakkerze obcokrajowca, podczas gdy Henryk Kasperczak dostał 9 proc. głosów, a Maciej Skorża ledwie trzy. ZOBACZ WYNIKI ANKIETY! Niech sobie PZPN jednak nie myśl, że Smuda będzie kneblem włożonym w usta kibiców, domagających się zmian. Franz może poprawić grę kadry, ale nie wpłynie na dramatyczną sytuację polskich klubów (w Lidze Europejskiej punktują Sheriff Tiraspol z Mołdawii i białoruski BATE Borisow, podczas gdy nas nie ma w Europie od sierpnia, a w Lidze Mistrzów od prawie 13 lat) i polskich piłkarzy (w trzech najmocniejszych ligach nie gra żaden Polak, a w Niemczech i Francji pełnią role drugoplanowe). Hasło "Smuda czyni cuda" nie poprawi sytuacji naszej młodzieżówki, która przegrywa u siebie z Holandią 0:4. To wszystko mrówczą pracą muszą zmienić Antoni Piechniczek, Jerzy Engel i ich współpracownicy, albo... ktoś inny. PODYSKUTUJ O WYBORZE SMUDY NA TRENERA KADRY! Czytaj też: Wzloty i upadki Franciszka Smudy Smuda 44. selekcjonerem reprezentacji Polski Nasi internauci też chcieli Smudę - zobacz wyniki naszej ankiety "Bobo" Kaczmarek: Smuda ma trenerskie jaja Smuda poza boiskiem - zobacz galerię! W Lubinie chcą zatrzymać Smudę do końca sezonu Smuda jest sportowym Copperfieldem Kasperczak: Tak chciała opinia publiczna