W meczu okrzykniętym hitem jesieni Lech - Legia na uwagę zasługiwały dwa zagrania. Firmowy "krzyżak" Rogera, którym spolonizowany Brazylijczyk podał w pole karne, i minimalnie niecelny strzał przewrotką Hernana Rengifo. Najbardziej podobała się jednak frekwencja - 25 tys. ludzi! Z pomeczowych wypowiedzi trenerów wynika, że opiekun Lecha "Franz" Smuda robi postępy. - Fizjologii nie da się oszukać. Niespełna trzy dni temu graliśmy ciężki mecz z Austrią, więc nie stać nas było na podobny wysiłek w meczu z Legią - podkreślał. Dawniej nie baczyłby na takie fakty. Głównym celem Lecha było utrzymanie kontaktu z czołówką i to się udało osiągnąć. Legia może sobie pluć w brodę, że słabości rywala nie wykorzystała. Kosztowało ją to fotel lidera. Przejęła go Polonia Warszawa. Spodziewałem się, że Jacek Zieliński po przeniesieniu Groclinu do dużego miasta, gdzie kibice postawią wyżej poprzeczkę przed piłkarzami, zdziała wiele. Typowałem go do roli "czarnego konia". Nie spodziewałem się jednak, że po ośmiu kolejkach "Czarne Koszule" będą liderem! Brawa dla Zielińskiego I! Jeszcze bardziej niż Legia powinna żałować Wisła - remisu z ostatnim w tabeli Górnikiem. Ostatnio krakowianie mają kiepską passę. Kolejno: przegrana z Lechem 1:4, przegrana z Tottenhamem 1:2, remis z Tottenhamem 1:1 i taki sam remis w Zabrzu. Te ostatnie dwa wyniki należy rozpatrywać w kategorii porażki. Oczywiście były też wygrane z Jagiellonią Białystok (2:0), drużyną Młodej Ekstraklasy Lechii Gdańsk w Pucharze Polski (3:0) i z Arką Gdynia (4:0). Ale niepokojące jest to, że na własne życzenie Wisła odpadła z Puchar UEFA, w podobny też sposób straciła punkty w Zabrzu. Zabrakło koncentracji? Charakteru? Wiślacy sami muszą sobie odpowiedzieć, czego. Najgorsze jest to, że czarne chmury zbierają się nad trenerem Maciejem Skorżą, który akurat jest Bogu ducha winny. To nie on jest winien zaniechania w postaci przegranego wyścigu zbrojeń z Lechem. A skoro już jesteśmy przy Lechu: wróble ćwierkają, że "góra" Wisły zamieniłaby się z "Kolejorzem" na trenerów. Dobrze radzimy: niech zostanie, jak jest, bo Skorża sprawdza się w Krakowie, a Smuda - w Poznaniu.