Reprezentacja Włoch właśnie zanotowała 11. zwycięski mecz bez straty gola (w 15 spotkaniach straciła jednego, a w ostatnich 20 tylko trzy gole) i 30 mecz bez porażki, czym wyrównała rekord Vittorio Pozzo sprzed 82 lat! Za plecami tacy giganci jak Marcello Lippi, Ferruccio Valcareggi, czy Azeglio Vicini. Łącznie we wszystkich spotkaniach ery Manciniego drużyna narodowa przegrała ledwie dwa razy! Cieszy także, że to drużyna przyszłości, bowiem średnia wieku wyjściowej "11" wynosi ledwie 27 lat i jest najniższa od 1994 roku i mistrzostw świata w USA. Z polotem i skutecznie Włosi potwierdzili w rozgrywkach grupowych wszystko, co pisałem o nich przed turniejem - grają porywająco pięknie, ale i skutecznie, mają zgrany kolektyw, z możliwością wymiany bohaterów (w trzech meczach nie zagrał tylko Alex Meret), szeroką ławkę rezerwowych, jasną strategię i mnóstwo automatyzmów, o które trudno w piłce reprezentacyjnej. Italia na pewno postraszyła resztę Starego Kontynentu. Jeszcze dziś okaże się, kto będzie jej rywalem w 1/8 finału, ale wszystko wskazuje, że będzie to Ukraina lub Austria, a więc także rywale w zasięgu podopiecznych Manciniego. I wszystko zmierza także do tego, że w fazie ćwierćfinałów na drodze "Niebieskich" stanąć może Belgia. To starcie wieszczono już wcześniej i będzie to jeden z kolejnych hitów, po którym z turniejem pożegna się jeden z faworytów do końcowego triumfu. 19 goli "Włochów" Belgia zresztą też może podobać się i na razie odniosła także komplet zwycięstw - rozbiła Rosję i pokonała dzielną oraz waleczną Danię. W pierwszym starciu bohaterem był Romelu Lukaku, a jego dwa gole to tylko część dorobku piłkarzy z Serie A na Euro. Łącznie przedstawiciele włoskiej ligi zanotowali już 19 goli na Euro, w tym nasz Karol Linetty z Torino trafił ze Słowacją. Druga w kolejności Bundesliga liczy 14 trafień, a trzecia Premier League - 10. W tej ciekawej klasyfikacji z 19 bramek "Włochów" najwięcej zdobyli przedstawiciele Juventusu (5), Interu (4) i Atalanty (3). Oczywiście kibiców reprezentacji Italii cieszy, że przede wszystkim trafiają podopieczni Manciniego. Siedem goli w trzech meczach to imponujący dorobek, tak jak jeszcze bardziej może podobać się brak straconego gola. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - <a href="https://sport.interia.pl/strefa-euro?utm_source=program&utm_medium=program&utm_campaign=program">Sprawdź!</a> Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - <a href="https://sport.interia.pl/relacje-euro-2020?utm_source=tekst&utm_medium=tekst&utm_campaign=tekst">Relacja live tylko u nas!</a> Za dużo kontuzji Czy jest coś, co może martwić? Na pewno urazy - jeszcze przed Euro przynajmniej trzy kontuzje lekko zmieniły kadrę Manciniego, a już w Rzymie wypadli mu Alessandro Florenzi oraz Giorgio Chiellini. Do tego dopiero na trzeci mecz wybiegł Marco Verratti. Oczywiście każdego z nich ma kto zastąpić, ale urazy mięśniowe muszą zastanawiać sztab medyczny Italii. Pozostaje mieć nadzieję, że o losie "Squadra Azzurra" rozstrzygać będą jednak wydarzenia boiskowe, sportowe i rozpędzona ekipa Włoch 2 lipca zagwarantuje nam w Rzymie spektakl w 1/4 finału. Tam zacznie się już niejako nowy turniej i prawdziwy test. Czy Mancini podąży śladem Pozzo, który w swojej rekordowej serii 30 wygranych zdołał także wywalczyć mistrzostwo świata (1938) i mistrzostwo olimpijskie (1936)? Marcin Lepa, Polsat Sport