Wracamy do starych dziejów - Serie A bez spięć gabinetowych, bez waśni między zarządzającymi klubami i całą włoską piłką, bez konfliktów w dyskursach telewizyjnych i prasowych, nie byłaby sobą. Jednymi z najgorętszych wydarzeń w sezonie ligowym calcio są zawsze spotkania Juve z Napoli. Nie inaczej było w ciągu ostatnich dni, mimo że sam mecz... nie został ostatecznie rozegrany. A Milik zdążył uciec Gdy w mediach trwały przepychanki działaczy, pojawił się komunikat ligi: Lega Serie A potwierdza, że spotkanie Juve - Napoli w trzeciej kolejce sezonu Serie A TIM, pozostaje do rozegrania według planu 4 października o godzinie 20:45 - napisano w komunikacie. W dodatku, według przepisów do rozegrania meczu wystarczy 13 zdrowych piłkarzy, w tym jeden bramkarz. Prawo zdawało się być po stronie Juventusu. Ale... Wówczas do gry wkroczyła agencja ASL, włoski odpowiednik Sanepidu, która zabroniła wyjazdu do Turynu. A ASL jest organem mającym takowe kompetencje. Potwierdzili to także przedstawiciele włoskiego Ministerstwa Zdrowia. Napoli więc na mecz nie pojechało, a Juventus z kolei wyszedł na boisko i teraz żąda potwierdzenia walkowera 3-0. Smaczku dodaje fakt, że nieco wcześniej Neapol opuścił Arkadiusz Milik. W sobotę napastnik naszej reprezentacji poleciał do Polski, aby wziąć udział w zgrupowaniu. Prezes Aurelio De Laurentiis nie wiedział o planowanym piśmie włoskiego Sanepidu? A może w wojnie z piłkarzem - wczoraj klub ustalił warunki jego transferu do Fiorentiny, ale Milik je odrzucił - który trenuje poza kadrą i nie wchodzi w plany Gennaro Gattuso, wylot Milika akurat był na rękę De Laurentiisowi? Arek potrenuje z kolegami, być może zagra w meczach biało-czerwonych, a w międzyczasie dziś podpisze kontrakt z nowym klubem? Początek wojenek Do czego to wszystko zmierza? Na ile sport może stać się zakładnikiem instytucji państwowych? Czy rozpoczęte rozgrywki ligowe i europejskie zostaną dokończone? W polskiej PlusLidze, czyli siatkarskiej lidze mistrzów świata, w podobnej sytuacji znalazła się ekipa MKS Będzin, której sosnowiecki Sanepid zakazał podróży na mecz do Olsztyna. Z tą różnicą, że siatkarze Jakuba Bednaruka chcieli jechać nawet w okrojonym składzie, ale to władze ligowe poddały się zaleceniom Sanepidu i mecz z Indykpolem AZS przełożyły. Wróćmy jednak na Półwysep Apeniński, bowiem koronawirus wyraźnie komplikuje sezon - w tej kolejce ostatecznie nie odbyły się dwa spotkania. Oprócz Turynu, piłkarze nie wybiegli także na boisko w Genui. A przecież mamy dopiero trzecią kolejkę i początek października. W Italii codziennie przybywa teraz około 2,5 tysiąca zakażonych, umiera po kilkanaście, kilkadziesiąt osób i mamy rekord testów, które muszą wykonywać przedstawiciele rzeczonego ASL. Przed nami więc ciężka jesień i dopiero początek wojenek klubowych. Lekcja od "Bogini" Tym bardziej wartościowy wydaje się więc test boiskowy, jakiemu przed zgrupowaniem kadry został poddany Sebastian Walukiewicz. Jego Cagliari został rozbite w puch przez Atalantę Bergamo, ale środkowy obrońca ekipy Eusebio di Francesco zagrał pełne spotkanie, a mecz rozpoczął u boku Diego Godina, którego zatrudniono na pięknej wyspie. W tym kontekście porażka 2-5 to tylko początek nauczania dla Walukiewicza. Tym bardziej, że cztery dni wcześniej La Dea ("Bogini") pokonała w stolicy Lazio 4-1. Nie ma się więc co łamać, a raczej podpatrywać urugwajskiego partnera w obronie i liczyć na konsekwencję Di Francesco. Teraz jednak dla Walukiewicza i pozostałych kolegów znacznie ważniejszy sprawdzian - trzy mecze reprezentacyjne, w tym ten niedzielny w Gdańsku przeciwko Italii właśnie. Oby nie skończył się równie bolesną lekcją jak ta z rąk "Bogini", ani nawet Manciniego w Chorzowie rok temu. Zobaczymy, w jakim miejscu są obie reprezentacje po 12 miesiącach. Marcin Lepa, Polsat Sport <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-wlochy-serie-a,cid,837,sort,I" target="_blank">Serie A - wyniki, terminarz i tabela Serie A</a>