Może się tak zdarzyć, że w Gdańsku nie ujrzymy ani jednego piłkarza z podstawowego składu środowego starcia. Podobnie jak w Toskanii od pierwszego gwizdka zagrał tylko jeden piłkarz z wyjściowej jedenastki z wrześniowego spotkania z Holandią - Manuel Locatelli, zresztą bohater wiktorii 1-0 przeciwko Pomarańczowym. Wówczas Włosi zachwycili. Ofensywna maszynka Zmieniają się wykonawcy, ale nie zmienia się jednak taktyka, styl gry i imponująca skuteczność reprezentacji Włoch. Przeciw Mołdawii "Squadra Azzurra" zanotowała 17 mecz bez porażki i 13. wygraną w ostatnich 14 spotkaniach. W całej kadencji "Mancio" drużyna naszych najbliższych rywali strzeliła imponującą liczbę 53 goli w 22 meczach (średnia 2,41 gola na mecz)! To już nie jest stara dobra Italia, która grała kunktatorsko i oszczędnie. Zresztą stara też nie jest w ogóle - średnia wieku ekipy Włoch wynosi nieco ponad 26 lat, choć przeciwko Mołdawii była o dwa lata wyższa przez udział dwóch 33-latków: Salvatore Sirigu i Francesco Caputo. Ten pierwszy to pewniak w kadrze, ale tylko zmiennik dla Gianluigiego Donnarummy, który pewnie zagra z Polską. Drugi to objawienie Serie A w ostatnich trzech latach i niezwykły debiutant w chrystusowym wieku. Niemniej przeciwko ekipie Jerzego Brzęczka na szpicy wystąpi zapewne Ciro Immobile lub Andrea Belotti. Obaj może nie zachwycają skutecznością w kadrze, ale siłą "Azzurrich" jest uniwersalność, polot, fantazja, szybkość gry i mnogość rozwiązań ofensywnych. Zaskoczyli Pomarańczowych Niewątpliwie jest jednak pewna prawidłowość. Włosi grają ustawieniem 1-4-3-3, w którym jeden z bocznych obrońców musi nieustannie włączać się do akcji zaczepnych. Zazwyczaj są to lewi obrońcy Leonardo Spinazzola lub Emerson, ale przeciwko Mołdawii szalał akurat prawy - Manuel Lazzari, który zanotował asystę, ale posłał jeszcze kilka innych dobrych podań do kolegów. W środku pola zazwyczaj rządzą dwaj rozgrywający, bajeczni kieszonkowi technicy: Jorginho i Marco Verratti, wspomagani przez Stefano Sensiego lub Nicolo Barellę. Pod ich nieobecność główne role przypadły Giacomo Bonaventurze, Bryanowi Cristante oraz Manuelowi Locatellemu. Ten ostatni był bohaterem starcia z Holandią. Tym razem najlepiej wypadł chyba jednak Cristante, który zdominował pomocników rywali siłą fizyczną i zdecydowaniem, ale posłał też dwie przepiękne asysty do kolegów i zanotował otwierające trafienie po uderzeniu głową. Zresztą środek pola Włochów cechuje umiejętność szybkiej gry prostopadłych piłek do skrzydłowych i bocznych obrońców, ale też ruchliwość, wymienność pozycji, gra na jeden-dwa kontakty. Tym Włosi zaskoczyli nawet Holandię w Amsterdamie. Błysk Faraona Wreszcie z przodu na skrzydłach Immobile lub Belottiego zazwyczaj szansę dostają Lorenzo Insigne oraz Federico Chiesa. Przeciwko Mołdawii zagrali za to Domenico Berardi i Stephan El Sharaawy. I być może jednego z nich ujrzymy przeciwko Polsce, bowiem Insigne pozostał na kwarantannie w Neapolu i nie został powołany. Ale patrząc na formę obu skrzydłowych ze środy, niewielkie to pocieszenie. Kapitalnie wypadł zwłaszcza "Faraon" El Sharaawy, co pięknie kwituje jego trafienie na 3-0. Berardi zamknął zaś wynik w 72. minucie, dzięki czemu zanotował pierwszego gola w reprezentacji. Ale z nami pewnie szansę dostanie Chiesa, świeżo pozyskany skrzydłowy Juventusu Turyn, a więc nowy kolega Wojciecha Szczęsnego. Minęły ledwie dwa lata od ostatniego spotkania z Włochami. W 2018 roku w Chorzowie ekipa Manciniego wygrała tylko 1-0, ale już wówczas mogła się podobać. Od tamtej pory gra tylko ładniej, lepiej i skuteczniej. Nie znaczy, że trzeba się jej bać, ale na pewno w wielu aspektach można i należy brać z niej przykład. Mancini zaczynał w gorszej sytuacji niż Jerzy Brzęczek, bowiem Włochów na mundialu w Rosji w ogóle zabrakło. Gdzie dziś są obie ekipy? Marcin Lepa, Polsat Sport