Przez trzynaście dni lekarze walczyli o jego życie, przeprowadzając m.in. operację na otwartym mózgu. 28-letni Taton był jednym z trzech fanów FC Toulouse, których zaatakowała grupa około dwudziestu pseudokibiców Partizana Belgrad. Do napaści doszło na kilka godzin przed meczem w jednym z barów w stolicy Serbii. Chuligani użyli kijów baseballowych i łańcuchów rowerowych. Stanem zdrowia Tatona żywo interesowała się francuska opinia publiczna. Wiceminister spraw zagranicznych Rama Yade rozmawiała z rodzicami kibica z Tuluzy i zaapelowała, by napaść w Belgradzie stała się przyczynkiem do "refleksji na poziomie europejskim" na temat chuligaństwa w sporcie. "Na ten dramat powinny być skierowane wszystkie światła, a jego sprawcy jak najsurowiej ukarani. Będę z najwyższą uwagą obserwować śledztwo, pozostając w kontakcie z władzami serbskimi" - zapowiedziała Rama Yade. Serbska policja aresztowała dziesięć osób podejrzanych o napaść na Francuzów. Jedenasta osoba, która mogła pomagać napastnikom, będzie odpowiadać przed sądem z wolnej stopy. W ubiegłym tygodniu zatrzymanym chuliganom przedłużono areszt do 30 dni. Będą odpowiadać za próbę zabójstwa i grozi im kara nawet do 40 lat więzienia.