Generalnie zimowe okno transferowe charakteryzuje się dużo mniejszą aktywnością niż letnie. Zimą kupują przede wszystkim desperaci, broniące się przed spadkiem, albo zespoły, których kadry zostały przetrzebione przez długotrwałe kontuzje kluczowych zawodników. Przykłady? W Hiszpanii walczące o mistrzostwo zespoły Realu Madryt i Barcelony nie pozyskały żadnego zawodnika. Nikogo nie kupował też Manchester United czy Chelsea (choć tę obowiązywał zakaz transferowy). Arsenal - za darmo - przygarnął tylko weterana Sola Campbella. Liverpool zatrudnił - bez wyłożenia choćby funta - Maxi Rodrigueza z Atletico Madryt. Wydawanie pieniędzy na nowych zawodników odpuścił sobie Bayern Monachium i Bayer Leverkusen. Nawet Manchester City, który latem wpompował w transferowy rynek blisko 140 milionów euro, teraz ograniczył się do ściągnięcia za 8 milionów na mało znanego Adama Johnsona z Middlesborough. Większość zapowiadających się na hity transferowych przymiarek do tego klubu, okazała się tylko medialnym faktem. Inter Mediolan, który marzy nie tylko o obronie mistrzowskiego tytułu, ale i o podboju Ligi Mistrzów, wyłożył wprawdzie 5 milionów euro na McDonalda Marigę (w rozliczeniu oddał do Parmy dwóch piłkarzy), lecz ten transfer to inwestycja w przyszłość, a nie istotne wzmocnienie zespołu już teraz. U nas tak samo Na tym tle już tak bardzo nie dziwi transferowa drzemka potentatów naszej ekstraklasy. Legia do tej pory nie pozyskała żadnego nowego piłkarza, Wisła zatrudniła bezrobotnego Clebera, jest bliska podpisania kontraktu z Senegalczykiem Issą Ba i bezowocnie szuka napastnika. Najlepiej dobrego i za darmo. Lech, jak już wspominaliśmy, zaczął obiecująco, ale potem spuścił z tonu i trener Jacek Zieliński nadal ma ból głowy, gdy rozmyśla kogo wstawić do ataku obok Roberta Lewandowskiego. Każdy z trzech wymienionych klubów, przeżywa podobne problemy, które skutecznie drenują jego budżet. Po pierwsze, brak sukcesów w europejskich pucharach, a co za tym idzie wyschnięte źródło znaczących wpływów głównie z tytułu praw do transmisji telewizyjnych. Po drugie, przebudowa obiektów, zmuszająca do grania (w przypadku Lecha i Wisły) poza Poznaniem i Krakowem, a w przypadku Legii do znacznego ograniczenia miejsc na trybunach. I po trzecie, problemy ze sponsorami głównymi. Legia nie ma takiego od lat, a Lech i Wisła najprawdopodobniej stracą kilka milionów zł rocznie, po wejściu w życie nowej ustawy dotyczącej regulacji rynku hazardowego. Nasza "Wielka Trójka" myśli zatem przed wszystkim o dopięciu okrojonego budżetu, a nie o wydatkach na nowe gwiazdy. Polowanie na okazje Ponieważ większość klubów nie stać na kupowanie, coraz większego znaczenia nabiera polowanie na okazje, czyli piłkarzy, którym kończy się kontrakt. Nie gardzą tym nawet najwięksi. Inter zatrudnił pozostającego bez pracy od kilku miesięcy napastnika - Gorana Pandewa. Macedończyk znakomicie zastąpił przebywającego na Pucharze Narodów Afryki Samuela Eto'o i stał się jedną z kluczowych opcji w ataku mistrzów Włoch. Roma wyciągnęła rękę po skonfliktowanego ze wszystkimi w Bayernie Lukę Toniego i jej grała nabrała blasku oraz skuteczności. HSV Hamburg z kolei zatrudnił przekreślonego w Realu Madryt holenderskiego snajpera - Ruuda van Nistelrooya. Roberto Mancini, po objęciu trenerskiej posady w Manchesterze City, sięgnął (oczywiście za darmo) po francuskiego weterana Patricka Vieirę niemieszczącego się w składzie Interu. Tarasiewicz dał przykład Ostatnio na polskim rynku coraz częściej dochodzi do sytuacji, w której transfer zostaje wymuszany. I to za równo przez klub chcący piłkarza pozyskać, jak i klub, który chce się go pozbyć. Pół roku przed upływem kontraktu zawodnik może podpisać umowę z dowolnym zespołem. Tak stało się ubiegłej zimy, gdy Legia Warszawa związała się ze skrzydłowym Śląska - Krzysztofem Ostrowskim. Trener Śląska - Ryszard Tarasiewicz natychmiast przesunął zawodnika do zespołu Młodej Ekstraklasy, a po kilku tygodniach Legia zgodziła się zapłacić za piłkarza. Manewr ten Tarasiewicz w tym roku powtórzył, gdy z Polonią Warszawa umowę zawarł Janusz Gancarczyk. Po krótkich przepychankach właściciel "Czarnych Koszul" Józef Wojciechowski zdecydował się na wykupienia zawodnika, a Śląsk zyskał środki, aby ściągnąć z Wisły Piotra Ćwielonga. Postępowanie Tarasiewicza postanowiła skopiować Polonia Bytom. Rafał Grzyb, który dogadał się z Jagiellonią i Michał Zieliński (podpisał kontrakt z Koroną) zostali zdyskwalifikowani. Ciekawe czy tuż przed zamknięciem okna transferowego coś się w ich sytuacji zmieni? Na razie czeka ich półroczny rozbrat z futbolem. Takie działania budzą moralne wątpliwości, gdyż piłkarzy pozbawia się prawa do wykonywania zawodu. Są to jednak przypadki odosobnione. Futbol to przecież biznes, a w biznesie nikt nie lubi tracić pieniędzy, zwłaszcza gdy pochodzą one z prywatnych źródeł. Publiczne trwoni się łatwiej. Rok temu finansowany przez spółkę Skarbu Państwa GKS Bełchatów nie podjął negocjacji z Wisłą, gdy ta podpisała kontrakt z Łukaszem Gargułą. Latem zawodnik odszedł za darmo, a Bełchatów nic na tym nie skorzystał. Normalnie jednak kluby pozbywają się piłkarzy, którym kończą się kontrakty. Zawsze lepiej coś zarobić niż oddać zawodnika za darmo. Na takim podejściu do sprawy skorzystała Cracovia pozyskując z Sheriffa Tyraspol reprezentanta Mołdawii - Alexandru Suvorowa za 600 tysięcy złotych, choć jego wartość rynkowa jest wyższa. Arce Gdynia udało się pozyskać skrzydłowego Rużomberoka - Miroslava Bożoka. Również wspomniany Siergiej Kriwiec nie byłby tak tani, gdyby Białorusin nie miał do wypełnienia tylko 6-miesięcznej umowy z BATE Borysów. Odra jak Saragossa Jak już wspomnieliśmy na wstępie zimą nowych piłkarzy zatrudniają zazwyczaj desperaci, którzy bronią się przed spadkiem. W Hiszpanii takim klubem jest Real Saragossa. Beniaminek Primera Division pozyskał aż siedmiu nowych piłkarzy, ale pięciu z nich tylko wypożyczył. W sumie na transfery wydał milion euro. Za to latem - jeśli będzie chciał zatrzymać - napastnika Humberto Suazo z Monterrey, będzie musiał wyłożyć aż osiem milionów. Asekuranckie podejście do sprawy jest zrozumiałe. Gdyby Saragossa nie obroniła się przed spadkiem, to nie będzie jej stać na taki wydatek. W Polsce śladami klubu z Aragonii (choć zapewne nieświadomie) poszła Odra Wodzisław. Odpowiedzialny za transfery Dariusz Kozielski namówił do gry w tym klubie siedmiu nowych piłkarzy, a tym mających za sobą niezłą - jak na polskie standardy - karierę, jak: Mauro Cantoro, Brasilia czy Arkadiusz Onyszko. Za każdym zawarł jednak półroczną umowę z konkretnym celem - uratować dla Odry ekstraklasę. Sam przyznaje, że nawet gdy wykonają to zadanie, to klubu nie będzie stać, aby zatrzymać ich na dłużej. Nikt od nas nie chce Obecne okno transferowe jeszcze bardziej ugruntowało zupełnie peryferyjną pozycję naszych klubów na europejskim rynku. Już nawet media specjalizujące się w wymyślaniu abstrakcyjnych transferów nieco wyhamowały. Zaledwie dwa dni pożyła informacja, że Real Saragossa jest gotowy (?!) wyłożyć 4 miliony euro za Roberta Lewandowskiego z Lecha. Przymierzanie Hernana Rengifo do HSV Hamburg skończyło się transferem do Omonii Nikozja, bo tak naprawdę na celowniku niemieckiego klubu był van Nistelrooy. Nikt nie złożył oficjalnych ofert na inne "gorące" gwiazdy naszej ekstraklasy, jak: Marcelo, Semir Stilić czy Paweł Brożek. Nie zanosi się na to, by w lutym zrobił to któryś z klubów Rosji, Ukrainy, czy Skandynawii, bo tylko tam - oprócz Polski, można jeszcze dokonywać transferów. Kolportowana informacja o zainteresowaniu Metalista Charków Sebastianem Milą przyspieszyła negocjacje piłkarza o nowym kontrakcie ze Śląskiem. Tylko bramkarz Legii - Jan Mucha podpisał kontrakt z solidnym Evertonem (ważny od 1 lipca), ale głównie dlatego, że nie trzeba było wyłożyć za niego nawet złotówki. Innym piłkarzem, który tej zimy trafił do renomowanego klubu (Rubina Kazań) był nieoczekiwanie rezerwowy bramkarz Wisły - Ilie Cebanu. Podobnie, jak w przypadku Muchy, podstawową rolę odegrał tu fakt, że był praktycznie za darmo (50 tysięcy euro). Poza tym ani Cebanu, ani też Mucha nie mają być w nowych zespołach bramkarzami numer 1. Brak transferów zagranicznych z polskich klubów sprawia, że tracą one kolejne źródło wspierania swoich budżetów. Koło się więc zamyka, a nasza ekstraklasa pogrąża się w kryzysie sportowym i organizacyjnym. <a href="http://sport.interia.pl/raport/transfery/goraczka-zakupow/news/wojtala-kluby-chca-przeczekac-kryzys,1436929,5719">PAWEŁ WOJTALA OCENIA RYNEK TRANSFEROWY</a> Czytaj też: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/lech-poznan/news/sergiej-kriwiec-nowym-pilkarzem-lecha-poznan,1415239,4649">Sergiej Kriwiec nowym piłkarzem Lecha Poznań</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/lech-poznan/news/pogorzelczyk-mamy-spora-satysfakcje,1415411,4649">Pogorzelczyk: Mamy sporą satysfakcję</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/wisla-krakow/news/czego-skorza-zazdroscil-lucescu,1434343,4651">Czego Skorża zazdrościł Lucescu</a>\ <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/wisla-krakow/news/prezes-wisly-poszlismy-po-rozum-do-glowy,1428892,4651">Prezes Wisły: Poszliśmy po rozum do głowy</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/legia-warszawa/news/angielskie-media-mucha-wybral-everton,1428050,4646">Mucha wybrał Everton</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/legia-warszawa/news/byly-napastnik-mu-na-testach-w-legii,1428008,4646">Były napastnik MU na testach w Legii</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/wiadomosci/polonia-warszawa/news/gancarczyk-i-brzyski-wiosna-w-polonii,1426316,5351">Gancarczyk i Brzyski wiosną w Polonii</a>